Brian i Avis

witam, witam i o zdrowie pytam. no dobra, nie pytam, bo mnie to nie obchodzi :D so mean. 
nieważne. ekhem.
miałam tu nieskończony biznes, jak widzicie z tytułu - małą historyjkę Briana i Avis. bo nie zawsze było między nimi kolorowo, nawet za drugim razem. będę edytować tę stronę za każdym razem, gdy dodam kolejną część, a przewiduję ich jakieś.. 5 albo 6. zobaczymy.
zapraszam na pierwszą. dla przypomnienia - jeśli zapomnieliście - i dla informacji - jeśli nie czytaliście - akcja dzieje się przed ostatnim koncertem trasy:)



*

Brian otworzył drzwi kobiecie, która szła za nim. Kiedy opuścił towarzystwo przyjaciół jakoś trudniej było mu się zebrać, by być zabawnym i czarującym, więc po prostu zaprowadził dziewczynę do swojego pokoju hotelowego.
- Wow, jak czysto. - odezwała się cicho.
- No cóż.. zmieniłem si..
- Nie kituj. - Avis odwróciła się do niego i położyła ręce na biodrach w wymownej pozie. - Nie zmieniłeś się ani na jotę. - uniosła brwi.
- Ale posprzątałem. - zrobił ucieszoną minę, chociaż tak naprawdę daleko mu było do skakania w przestworza z radości.
- Mam propozycję. - dziewczyna usiadła z rozmachem na fotelu i popatrzyła na niego ze zmrużonymi oczami. Nie miała najmniejszej ochoty, by się do niej zbliżał i chciała mu to dokładnie nakreślić.
- Tak?
- Nie wchodzimy sobie w drogę.
- No wiesz, to będzie trochę trudne.. jesteś tutaj między innymi dlatego, żeby mi towarzyszyć na EMA. - uniósł brwi, nagle czując bojowy nastrój.
- Właśnie. I tego się trzymajmy. - założyła ręce na piersi.
- Nie. - powiedział po prostu i uśmiechnął się do niej słodko.
- Tego się spodziewałam.. - mruknęła do siebie. On znów to robił. Znów uwodził ją wszystkim, czym tylko mógł, tak jak kiedyś. Już raz popełniła ten błąd i uwierzyła mu, a potem dostała bolesnego kopa, widząc go z Lindsay. Z jednej strony nie chciała znów tego przeżyć, ale z drugiej.. potrzebowała porządnej dawki zainteresowania jej osobą i zastanawiała się, czy mimo świadomości, że jest ono sztuczne, zaspokoiłoby jej potrzebę.
Brian usiadł sobie na łóżku i przyglądał się Avis. W jego głowie odbywał się właśnie wyścig. Chciał zapytać o wszystko, a za razem nie miał pojęcia, o co zapytać. Chciał, by mówiła. Naprawdę lubił słuchać jej głosu, był taki.. inny niż wszystkie. Łagodny, a za razem twardy jak skała i bardzo.. podniecający? 
Otrząsnął się, kiedy zauważył, że Avis wpatruje się w niego z rozbawioną miną.
- O czym marzyłeś? Wyglądałeś jakbyś zobaczył wielkie tacos i śpiewał do niego psalmy. - zachichotała.
- Może tak było. - zawtórował jej, bo słysząc jej śmiech, mało nie wyrżnął sobie dłonią w czoło. Wszystko go w niej ruszało i nie miał pojęcia, jak wytrzyma z nią w pokoju przez trzy dni z rękoma przy sobie. Chyba będzie bardzo często chodził pod prysznic..
- To może pójdziemy na to tacos? Fajnie będzie posłuchać jak śpiewasz, a poza tym jestem strasznie głodna.
- Przed chwilą mówiłaś..
- Wiem, co mówiłam. Zmieniam zdanie. - stwierdziła i wstała. - Idziesz?
- Jasne!
Nie musiała mówić dwa razy. Nie dość, że tacos to jeszcze z taką kobietą! 
Kiedy wyszli, zebrał się by zapytać, jak żyła przez te parę miesięcy, kiedy unikali się nawzajem jak ognia. Avis na początku zaniemówiła, ale kiedy Brian już miał zaczynać ją przepraszać, zaczęła mówić. Stwierdziła, że czemu nie? Niech wie dokładnie, CO przeżywała i JAK żyła. Nie chciała mu dopiec, ale by wiedział, jak ją to uderzyło i na co szczerze miała nadzieję. Skończyła, kiedy  siedzieli już przy stoliku z tacos na talerzach. Brianowi przeszedł apetyt i tylko wpatrywał się w jedzenie.
- Nie chcę byś mnie za to przepraszał. - wzruszyła ramionami. - Po prostu odpowiedziałam ci na pytanie. Było, minęło.
- Kurde, no bo.. - zacisnął zęby, a wtedy ona położyła mu rękę na dłoni.
- Zamknij się. - powiedziała, patrząc mu w oczy. - Zamknij japę i jedz. - uśmiechnęła się lekko i zabrała dłoń. Nie było to coś, o czym marzył, ale i tak poprawiło mu humor. Nie cackała się z nim, ani ze swoimi emocjami. 
- W ogóle to mam do ciebie pytanie.. - powiedziała, po paru minutach ciszy.
- Wal śmiało.
- Dobrze wiesz jaka jestem nienormalna, prawda?
- Przecież nie jesteś.. - zrobił minę. - Każdy lubi się czasami powyzywać od kotletów i chomiczych bobków. - zaśmiał się, przypominając sobie epitety, którymi obdarzyła go, kiedy nadepnął na jej włosy. 
- Lepiej tego nie mogłeś ująć. - wyszczerzyła się wesoło. - Mogę być przy tobie sobą? - zapytała, nagle tracąc trochę pewności siebie.
- Jeszcze się pytasz. Wręcz zabraniam ci byś była kim innym! - zaśmiał się. - Możesz mnie wyzywać jak ci się żywnie podoba, przyjmę to na klatę.
- Super. - odetchnęła z ulgą. - Ale ty też bądź sobą przy mnie, zgoda? Żadnego powstrzymywania się.
- A mogę pierdzieć, bekać i pluć?
- No, kurwa, bez przesady.
- Ale przeklinać już tak. - sam sobie udzielił pozwolenia. - Super. - ucieszył się.
Cały dzień siedzieli sami, bo żadna szanowna para nie zaszczyciła ich swoją obecnością. Brianowi to pasowało, a Avis nie miała nic przeciwko. Wieczorem oglądali głupie reality show i komentowali, zaśmiewając się przy tym głośno. Pili sobie wino, które zamówił Brian i całkiem dobrze się dogadywali, mimo wcześniejszych obaw jednego i drugiego. 
Kiedy przyszła pora spania, Brian rycersko zdecydował, że prześpi się na kanapie, a Avis może sobie wziąć łóżko.
- Chyba żartujesz! - wykrzyknęła dziewczyna. - A jutro będę słuchać jaka ona była niewygodna. Na pewno nie! - wskoczyła na łózko i na środku ułożyła wielki mur z poduszek. - Ty tu. - pokazała palcem na oddzieloną stronę łóżka.
- Dzięki. - wyszczerzył się do niej i od razu położył.
- A może byś się umył tak?
- Wiesz co, mamo? Odczep się. - zrobił minę i powlókł się do łazienki. 
Avis została sama. Ułożyła się wygodnie i zasnęła niemal od razu. Była trochę zmęczona, a jej zagmatwane emocje wcale nie przynosiły jej ulgi. Niestety na jej decyzję wpłynął uśmiech Briana, więc teraz nie wydawała się ona zbyt rozsądna. Ale postanowiła, że zaryzykuje. Co z tego, że znów potem będzie cierpieć, bo on ucieknie. Kto nie ryzykuje, ten nie ma, a parę cudownych dni z nim, było warte cierpienia. Zdecydowanie.
Brian, marudząc pod nosem poszedł pod prysznic. Umył się szybko, a potem, wychodząc, przywalił głową w półkę zwalając z niej wszystko.
- Kurwa! - zaklął głośno. - Co za sierota ze mnie! - warknął.
- Wszystko okej? - Avis, obudzona przez hałas, zapukała do drzwi.
- Taak, rozjebałem tylko tę półkę. - naciągnął gacie i otworzył drzwi. - Sama się o to prosiła. - zrobił smutną minkę i wyszedł z łazienki, masując głowę. Avis roześmiała się i wróciła do łóżka, w którym mościł się już mężczyzna.
- Następnym razem zakładaj ochraniacze. - mruknęła z uśmiechem i znów ułożyła się do spania. 
Brian czekał aż zaśnie, nie zaczynając żadnej rozmowy. Kiedy usłyszał, że jej oddech się wyrównał, zdjął parę poduszek z muru, tak by widzieć jej twarz. Uśmiechnął się lekko obserwując jak ruszają się jej się nozdrza podczas oddechów. Włosy rozsypały jej się po poduszce, więc nie mogąc się powstrzymać, złapał jeden kosmyk w palce. Zaczął się nim bawić, najpierw zaplatając go na palcach, a potem robiąc mały warkoczyk. Musiał wtedy pociągnąć jej włosy, bo mruknęła przez sen i przysunęła się bliżej poduszek. Brian zacisnął usta w podstępnym uśmiechu i zdjął je wszystkie, psując jej mur. Znów pociągnął jej włosy i czekał co się stanie.
- Haner, ty i ten uśmiech.. - wymamrotała i ręką walnęła go w klatę.

- Auć.. - powiedział cicho i przysunął się do niej bliżej, tak by czuła ciepło jego ciała. Nie musiał czekać zbyt długo. Avis jakby wyczuwając go, przysunęła się i wtuliła w niego, kładąc głowę na jego ramieniu. - Właśnie tak, kochana. - Gates uśmiechnął się z zadowoleniem i dopiero, kiedy ją objął i przykrył kołdrą, pozwolił sobie zasnąć.

*

Po gali Brian był po prostu wniebowzięty, nie tylko nagrodą. Właściwie bardziej tym, że przez większość gali Avis trzymała go za rękę, że chciała z nim przebywać i się bawić.
- Haner! Jeszcze raz mnie chlapniesz, to dam ci w ryj! - ryknęła Avis przecierając twarz z wody. Brian tylko zarechotał, posłał jej buziaka i uśmiechnął się słodko, widząc jak się zarumieniła. Siedzieli w jacuzzi u Shadsa i Val w pokoju, bo trwała ich prywatna impreza z okazji wygrania statuetki. Syn i Zacky mieli bekę z Ari i Reva, bo i jak zwykle musieli iść najpierw do łóżka, a dopiero potem na imprezę. Normalka.
- Jeszcze dojdzie do tego, że to Ari będzie pierwsza w ciąży. - zachichotał Zacky i ryknął śmiechem, widząc, że Rev to usłyszał i grozi mu pięścią.
- Lulilaj maleństwo, dam ci smoczka! - zawyła Avis, zaśmiewając się razem z chłopakami. Rev stwierdził, że się obraża i wyszedł z wanny, a po chwili impreza przeniosła się do pokoju. Po paru godzinach wszystko ucichło i potworzyły się małe grupki. Syn rozmawiając z Mattem, zauważył, że Avis wchodzi do łazienki i zostawia otwarte drzwi. Krew mu zabuzowała i nie namyślał się długo, poszedł za nią. Przekonany, że nikt tego nie widział, nie zauważył znaczącego i zadowolonego uśmiechu Ariany.
- Mogę się przyłączyć? - zapytał, widząc ją w jacuzzi. 
- To ty.. - uśmiechnęła się, tak jakby właśnie jego się spodziewała. - Jasne, siadaj.
Brian zrzucił  ciuchy i wszedł do wanny, a po chwili zdębiał. Przez spienioną wodę widział delikatny zarys jej piersi.Aż otworzył usta ze zdziwienia, a ona zachichotała cicho, a potem sięgnęła dłonią, by zamknąć mu buzię. Zamknąłeś drzwi, prawda? - zapytała po chwili.
- Tak.. - sapnął. - Czy ty coś planujesz?
- To tylko przyjemny wieczór. - wzruszyła ramionami. - Co tak patrzysz? Jak wolisz to mogę się ubrać. Mogę też wyjść. - straciła nastrój, bo patrzył na nią podejrzliwie, jakby coś knuła.
-Nie! Oczywiście, że nie chcę. - powiedział szybko. - Jestem tylko w lekkim szoku nic poza tym. - ostrożnie się do niej przysunął i gdy już ją udobruchał, objął ją ramieniem, co chwila zezując na jej piersi.
- Brian.. - szept Avis otrzeźwił go i dopiero wtedy zobaczył żar w jej oczach. . Podsycał go wypity przez nią alkohol i to też sprawiło, że była tak bardzo pewna siebie i nie wstydziła się go tak, jak zazwyczaj.
- Tak, mała? - zapytał i pochylił się lekko do jej ust. Jej słodki od soku brzoskwiniowego oddech wbił się w jego nozdrza i zerwał jego ograniczenia. Pocałował ją delikatnie. Tak jakby w ogóle pierwszy raz się całował. Ona po chwili odwzajemniła pocałunek i westchnęła cicho. Przecież właśnie o tym marzyła. O nim, całującym ją w ten czuły i niepewny sposób. Przesunęła się lekko w jego stronę i położyła dłoń na jego klatce piersiowej, a wtedy on pogłębił pocałunek. Zamknął oczy w uniesieniu, a drugą ręką objął ją w pasie i przyciągnął mocniej do siebie. Kiedy się od siebie oderwali, Avis obdarowała go rozmarzonym uśmiechem, spoglądając mu w oczy.
- Właśnie spełniłeś moje marzenie. - poinformowała go cicho.
- Dobry początek. Chcę spełnić ich więcej niż tylko jedno. - odpowiedział, odgarniając jej mojry kosmyk włosów za ucho.  Ona zadrżała od tego dotyku i jeszcze raz westchnęła, ale tym razem było to westchnięcie pełne tęsknoty i aż tryskało pożądaniem. Z wahaniem przesunęła dłoń niżej, na jego mięśnie brzucha i w końcu na podbrzusze, czując jak Brian lekko drży pod jej dotykiem. 
Chciał tego. Boże, tak bardzo tego pragnął. Ale nie tutaj.. nie teraz. Nie w łazience hotelowej w pokoju przyjaciół. Nie, kiedy jest najebany, a ona jeszcze gorzej. Bał się jej reakcji, ale musiał to zrobić. - Avis, nie.. - patrzył jej w oczy. - Proszę, nie rób tego..
- Słucham? - to od razu ją otrzeźwiło.
- Nie w takim stanie, proszę.. nie złość się..
- Nie chcesz mnie, jasne. - odepchnęła go, nie słuchając. - Wiedziałam, że tak będzie.
- Avis, to nie tak! Jesteś pijana.
- NO TO CO?! - ryknęła i wyszła z wanny, ślizgając się po podłodze. - To znaczy, że nie dasz mi tego, czego chcę, tak? I dobrze. Niepotrzebnie tu w ogóle przyjeżdżałam! - nie dała mu dojść do głosu. Ubrała się szybko i po prostu wyszła z łazienki i z pokoju. 
Brian zamknął oczy i uderzył pięścią w wannę. Był zły.. nie, był wkurwiony, ale nie na siebie - na nią. On wiedział, że zrobił dobrze, że właśnie tak powinien postąpić. Chciał budować z Avis relację opartą na zaufaniu i szczerości, prawdziwą relację. A takiej nie zaczyna się od seksu w jacuzzi po pijanemu. Zły, wyszedł z łazienki i kontynuował imprezę, ignorując pytania, co się stało. W końcu i tak się znudzili. Ari w ogóle nawet nie zaczynała i był jej za to strasznie wdzięczny. 
Kiedy wrócił do pokoju, Avis już spała, a następnego dnia, gdy się obudził, już jej nie było. Do koncertu snuł się po hoteli albo siedział w pokoju Reva i grał z nim. Ariana znów okazała się jego aniołkiem. Powiedziała mu, by się nie martwił, bo zrobił bardzo dobrze, a Avis jest jebnięta, skoro tego nie doceniła.

*

- Ariana, ja już z nim, kurwa, nie wytrzymam! - Avis trzasnęła drzwiami pokoju Ari i Reva. Upewniając się, że jest tam tylko Ari, przemaszerowała przez pokój i  rozmachem usiadła na łóżku.
- Co tam znów? - Ariana podniosła brwi, dając jej mówić. Wiedziała już wszystko od Briana, ale wolała posłuchać obu wersji, zanim w ogóle zacznie cokolwiek radzić.
- On mnie nie chce znowu! A ja chciałam mu dać siebie, chciałam z nim być! Wyobraź sobie, że odmówił mi seksu. On! Pierdolony ruchacz groupies mi odmówił! - darła się.
- Ej, spokój. - Ari mruknęła, kompletnie niewzruszona.
- No jasne, że spokój. Ty z Revem pieprzycie się co pięć minut, więc jasne, że spokój. - warknęła.
- AMOTT, kurwa opanuj się! - Ari ryknęła, a Avis wreszcie ucichła. - Byłaś najebana jak tramwaj na zajezdni! Czego się spodziewałaś!? Że co, przeleci cię, a potem następnego dnia, kiedy spyta jak ci było, to będzie chciał usłyszeć 'nie pamiętam' i wymówek, że to zrobił?
- A może ja tego własnie chciałam?!
- Chciałaś go wykorzystać? 
- Czyli co, moja wina, tak? - Avis zacisnęła pięści. - Ja jestem zła, a on święty, bo mi odmówił?
- Słuchaj, ty głupia krowo. - Ariana aż się podniosła. - On chce z tobą stworzyć związek, a nie ruchać cię w hotelowym jacuzzi po pijaku. Ale skoro chcesz go tylko wykorzystać, to możesz stąd wyjechać i nie zawracać mu dupy. Bo to, co teraz odpierdalasz w ogóle jest mu niepotrzebne!
- Jasne! Avis zawsze chce źle! Myślałam, że będziesz po mojej stronie..
- Po twojej stronie?! - Ari wykrzyknęła z niedowierzaniem. - Chyba żartujesz! A ty na moim miejscu byłabyś po swojej stronie? Człowiek, który uratował mnie z największego bagna, od samej śmierci. Dbał o mnie i zawsze pomagał, gdy miałam kryzys. Facet, który za maską napakowanego metala, zawsze stawiającego na swoim fiuta jest wrażliwy i kocha! I ja mam być po stronie laski, która chce go wykorzystać? Avis, kurwa, myśl! - zamachała rękami nad głową. - Ja zawsze będę po jego stronie, z kimkolwiek by nie walczył. Jestem mu to winna i zrobię to, bo go kocham. To mój brat.. - skończyła cicho.
Avis patrzyła na nią najpierw z niedowierzaniem, które przeszło w złość, a potem płynnie w płacz.
- Żałowałabym.. - wyszlochała i opadła na łóżko. - Przepraszam..
Ariana czekała, aż Avis się wypłacze, a potem podała jej chusteczkę. - No już, spokój. Przeproś, ale jego.
- Jestem idiotką.. - hałaśliwie wydmuchała nos. - Chciałam zacząć od dupy strony i sama nie wiem, co sobie myślałam. Przecież gdyby nie odmówił, nie mogłabym mu spojrzeć w oczy.
- Dotarło, jestem dumna.
- Gdzie on jest? - spojrzała na nią gwałtownie.
- Już na miejscu, ćwiczą teraz. Zaraz jedziemy z Berrymi ogarniać sprzęt, chcesz jechać z nami?

- Kocham cię.. - Avis przytuliła się do Ari, która westchnęła cicho. Udało jej się spłacić kolejną część długu, który miała u Briana. Wiedziała, że i tak nigdy nie zdoła go spłacić, ale robiła, co mogła. W końcu nie ot tak ratuje się komuś życie, prawda? Faktem było to, że gdyby Brian nie łamał zasad jej ośrodka, nie udałoby jej się wyjść z nałogu. Nie dałaby rady żyć normalnie. Wszystkim im zawdzięczała życie i to, ze teraz była szczęśliwa i patrzyła na przyszłość z uśmiechem. Dlatego starała się dla nich.

2 komentarze:

Joanna pisze...

NARESZCIE!!! Tyle się naczekałam! Ale opłaciło się marudzić <3 Ty wiesz, że ja ich lovciam <3 Mogłabym o nich czytać godzinami, tak samo jak o Revie i Arianie. Uwielbiam Twoje pisanie.
No proszę Brianowi się odwidziało. I dobrze. Może w końcu zmądrzał. Dobrze, że Avis mu powiedziała, jak na nią wpłynęło to, co zrobił. Może da mu to do myślenia. Ja cały czas trzymam za nich kciuki! Z resztą Ty wiesz <3 A to ich spanie :) Brian taki niedobry hihih. Kroczek, po kroczku i już ma Avis w ramionach. Ciekawe co ona powie jak się obudzi? Z niecierpliwością czekam na nexta!!
Love <3 <3
Twoja Joan <3

Joanna pisze...

Brian zachował się naprawdę bardzo odpowiedzialnie i brawa dla niego. Chce w końcu zbudować w swoim życiu coś trwałego. Widać, że zależy mu na Avis i że się stara. A ona sama nie cieszyłaby się z tego, gdyby wykorzystał sytuację. Dobrze,że Ari jej to przetłumaczyła i to tak pożądnie, że w końcu dotarło do Avisowej łepetyny. Czekam teraz jak ona będzie to z nim wyjaśniała :) Love <3
Twoja Joan <3

Prześlij komentarz