Ostrzegam, że odpowiedzialność za całą treść ponosi moja chora głowa, więc nie krzyczeć na mnie. Posty nie będą długie.
*
Ciemność.
Mała dziewczynka siedziała w szafie i nasłuchiwała. Ciche stukanie, rozmowy, czasem krzyki, wreszcie hałas wykopywanych drzwi. Skuliła się i wstrzymała oddech. Tyle razy zostawała sama w domu i nigdy się nie zdarzyło, by ktoś się włamał. - Teraz, gdy tata wreszcie założył drogi alarm, złodzieje weszli do domu! Jak to możliwe? Gdzie w ogóle są rodzice? - pomyślała, a z jej oczu skapnęło parę malutkich łez. Zaraz się jednak opamiętała, bo przecież, jeśli zacznie płakać, szybko ją znajdą.
- Paskudne morderstwo.. na szczęście już ostatnie z rąk tego chorego gangu.
- Dokładnie.. złapaliśmy skurwieli. Teraz tylko kulki w łeb i do piachu. I jeszcze trzeba się nad nimi troszkę poznęcać, żeby poznali smak śmierci.. - powiedział ktoś mściwym, pełnym obrzydzenia głosem.
- Spokojnie Dawilsh, teraz lepiej o tym nie mówić. - odparł drugi, spokojniejszy głos.
- Jasne, nie mówić. Zabiorą nam ich sprzed nosa, jak się nie będziemy odzywać!
- Potem będzie na to czas.
- Nie..
- Potem, do cholery, rozumiesz?! - ryknął głos, uciszając Dawilsha. - Zajrzyj lepiej do tej szafy, musimy przeszukać to mieszkanie.
- Dobra, szefie.. - mruknął Dawilsh.
Dziewczynka usłyszała kroki zbliżające się do jej kryjówki i z przerażeniem w oczach zarzuciła na siebie jakieś ubrania. Drzwi uchyliły się, a ziemista twarz starszego mężczyzny ukazała się w szparze. Odsunął on drzwi do końca, uniósł rękę z bronią i celując w sam środek szafy, zaczął wyrzucać ubrania. Nagle pośród nich zobaczył małe nóżki w zielonych rajstopkach.
- Ej, Wilson, chodź no tu.. - powiedział, a towarzysz natychmiast do niego podszedł. - Patrz. - Dawilsh wskazał na wystające nóżki, a potem sięgnął i zdjął dużą kurtkę z głowy dziewczynki. Ta spojrzała na nich, potem na broń i rozpłakała się.
- Nie zabijaj m-mnie, p-proszę. - wyjąkała przez łzy.
- To chyba ich córka.. - Wilson podrapał się po głowie i łagodnym tonem przemówił do dziewczynki. - Ty jesteś Arianka? - pokiwała głową. - Nie jesteśmy źli, nic ci nie zrobimy..
Mała popatrzyła na niego wielkimi, zielonymi oczami.
- Gdzie mama?
- Słoneczko.. posłuchaj.. twoja mamusia nie żyje, nie wróci już do ciebie.
- A tatuś?
- Też.. ale nie martw się, twoja babcia zaopiekuje się tobą. - Wilson spojrzał na Dawilsha. - Idź na dół i powiedz pani Mockingbird, żeby przyszła po tą małą. - powiedział, a on od razu wyszedł. - Nie bój się malutka, wszystko będzie dobrze. - powiedział mężczyzna, a potem z wahaniem wyciągnął rękę i pogłaskał małą Ariankę po włosach. Włosach czarnych jak węgiel.
5 komentarzy:
Nie no ja się tak nie bawię!!!!! Łeeeee co tak krótko!!!! Nastawiłam się na mega czytanie a tu koniec!! Liczę, że następnym razem będzie lepiej. Mhhh zaczyna się w dość tajemniczy sposób, ale o to przecież chodzi. Począteczek mi sie podoba, więc czekam na nexta! Cieszę się, że opublikowałaś :) Masz we mnie wierną fankę. Buziaki :)
Dopiero się wkręciłam, a tu już koniec, no ! Intryga się zagęszcza, bardzo mi się podoba od samego początku, więc... czekam na więcej. Nie cykorz się, naprawdę jest fajnie. Dobrze, że się przełamałaś. Na pewno będę czytać. Pozdrawiam.
Jenny.
Świetny początek, naprawdę dużo emocji jak na tak krótki (za krótki!!!) odcinek! Zaciekawiłaś mnie! Nie mam pojęcia jak to się będzie łączyć z tematyką A7x i Reva, więc z niecierpliwością czekam na drugi rozdział :D Dodawaj jak najszybciej ;)
Zaczynam od tego, że fajny deathbat na wstępie! :D
Weź się nie stresuj bo jest zajebiście a jedyne do czego się mogę przyczepić to że za krótkooo!!
Kurde, powiem, że zaczyna się jakoś tak mrocznie i trochę smutno. Ale mi się to podoba, klimaty Alice In Chains xD Holender, biedna dziewczynka! Ja też się zawsze po 23 boje jak rodziców nie ma a coś się poruszy ale ciiicho :D Jezuu, ale jak jeszcze włamywacze gadali o takich rzeczach to już w ogóle..O.o Bałam się jak oni szli do tej szafy! Byłam święcie przekonana, że oni są źli!! Albo że jakaś wojna gangów czy co. Ej, ale mnie rozwaliły te zielone rajstopki, sama takie miałam :D Cholera, ale ci faceci byli dla niej mili! A ja myślałam, że ją poważnie zabiją.ULGA!
Zabili jej rodziców, biedna! ;( Już ją kocham za te zielone oczy! ^^
Jestem ciekawa co dalej wymyślisz i jak to się zwiąże z tym beszczeszczeniem pamięci REVa. Zaczyna się świetnie i nie mogę się doczekać co będzie dalej! Pisz dalej i nic się nie bój!
Zdaje sobie sprawę, że komentowanie posta sprzed dwóch lat może być dziwne, ale.. ja to ja xd a że dopiero tu dotarłam, to informuję, że jestem, mam zamiar przeczytać, bo po tym odcinku mam ciary na plecach:)
xoxo, riot :*
Prześlij komentarz