środa, 8 maja 2013

49. potato

tak o. pozdrowienia z głębin mojej psychiki. nie ogarniam.

*

- Czy my naprawdę musimy tam iść? - jęknęłam w stronę Shadowsa.
- Tak. - odpowiedział mi krótko.
- Ale my nie jesteśmy przecież w zespole..
- No jak nie!? - oburzył się Syn z fotela obok.
- To przypomnij mi na czym gram. - sarknęłam. - Jason i Matt nie idą! - przypomniałam sobie.
- Bo to lenie patentowane są, a poza tym..
- Gena, Missy i Avis też nie idą! - przerwałam głośno Gatesowi.
- Gena pracuje. - wtrącił Zacky z końca pokoju.
- Missy jest przecież u matki, już od tygodnia. - skrzywił się Johnny.
- A Avis idzie, tylko jeszcze tego nie wie. - oświadczył uradowany Haner.
- Valary Sanders, mogłabyś zrobić inny użytek z języka i mi pomóc? - spojrzałam krzywo na całującą się parę. 
- Jutro jest wesołe miasteczko, chcemy iść. - wypaliła po namyśle.
- Żaden problem, pójdziemy wszyscy, po spotkaniu. - uśmiechnął się z rozmarzeniem Rev.
- Ale my nie chcemy nigdzie z wami iść! Jakby to chodziło o Gerarda i ferajnę, to same byśmy się wpychały, ale to jest jakiś zespół po pierwszej płytce, z którym macie zagrać parę koncertów. Poznamy się w trakcie. - Val wyraziła się dosadnie i usiadła z założonymi rękoma. Chłopaki znów zaczęli zasypywać nas argumentami. 
Bowiem nasz genialny Larry, dogadał się ze swoim niby kumplem po fachu i chciał, by chłopaki pojechali w trzymiesięczną trasę razem z jakimś nowym zespołem. Zwykle chętny na trasy Syn, zupełnie oszalał i nie zgodził się nigdzie wyjeżdżać. Mówił, że dopiero niedawno zjechali z trasy i że jak na razie, ma wszystkiego dość. Wszyscy wiedzieliśmy, że tak naprawdę chodzi o Avis, ale nikt tego nie powiedział na głos, bo nikt w zasadzie nie był chętny na powtórne wyjazdy i to aż na trzy miesiące. W końcu stanęło na pięciu koncertach w okolicy. Czyli pewnie Long Beach i Saint Louis, może Seattle, albo parę klubów. 
Chłopaki starali się nas namówić na pójście na spotkanie z tym zespołem, który nazywa się, o ile mam dobre informacje, Unchain the Reverend. Rev chichrał się z tej nazwy dobre pięć minut, a Shadows rechotał słuchając ich pierwszych demówek. Dopiero, kiedy dostaliśmy ich płytkę mógł pokiwać z uznaniem głową, bo byli całkiem dobrzy i nadawali się na dużą scenę. Jednak to wcale nie sprawiało, że miałyśmy ochotę iść i się z nimi spotykać. Nawet się z dziewczynami pokusiłyśmy o obejrzenie ich sesji zdjęciowej i szczerze mówiąc, nic ciekawego. Co z tego, że znudziło nam się po trzech zdjęciach, po prostu kolejny zespół. I tak nic nie przebije My Chemical Romance. Frank i Mikey i te ich wygłupy.. no i oczywiście Gerard z jego wielką japą. Swoją drogą, to nie mogę się doczekać, kiedy to właśnie z nimi się spotkamy, ale to dopiero za miesiąc, a przynajmniej tak mówił Larry. 
- Ja nigdzie nie idę. Za to za miesiąc, kiedy przyjedzie Gerard i Mikey, możecie liczyć na moją całkowitą obecność. - wyszczerzyłam się na myśl wspólnych głupich fotek i zawodów Franka i Johnnego, który jest niższy.
- A zobaczycie, że pójdziecie. - Shadows wzruszył ramionami i skończył dyskusję, wychodząc z pokoju.
- Właśnie. - powiedział po jakimś czasie Gates.
Nie uwierzyłyśmy. Za to zgodnie wstałyśmy z kanapy i ruszyłyśmy do kuchni, zrobić jakieś dobre żarcie. Dziś program 'Gotuj z Valary', więc trzeba będzie się zaopatrzyć w dużo ziemniaków, bo ona kocha frytki. Zresztą, kto ich nie kocha? Gderając pod nosem, usiadłyśmy i zaczęłyśmy obierać ziemniaki. Val, podobnie jak ja nie mogła doczekać się przyjazdu MCR. Ona z kolei uwielbiała męczyć Franka, eksperymentując z jego włosami. Dziwiłam się zawsze, że on sobie na to pozwala. Gdybym była na jego miejscu, w życiu nie dałabym dotknąć Valary moich włosów. Ledwo bym się obejrzała, a zafarbowałaby mi je na blond i ścięła na boba. Nie, dziękuję. W ogóle to nie wiem, co jej się stało z tym platynowym blondem. Jakiś tydzień temu przyszła do mnie świeżo po wizycie u fryzjera i chwaliła się oczojebnym czymś na głowie. Oczywiście Shadows, pantofel, skakał i piskał, że pięknie, ale większość zgodnie twierdzi, że w brązie było jej lepiej. 
Do kuchni wparowali Zacky z Johnnym.
- Val, mam cię porwać na poważną rozmowę. - oświadczył Zacky. - Ari, zostawiam ci pomocnika. - z chytrym uśmieszkiem pchnął Johnnego do przodu.
- Ej! Mówiłeś, że potrzebujesz psychicznego wsparcia! - wykrzyknął Christ za szybko uciekającym Zackym. - Serio mam pomagać? - spojrzał na mnie. 
- A chcesz jeść? - uniosłam brew i tak jak się spodziewałam, Johnny wziął się do roboty. Zwykle współpracuje się z nim bez zarzutów i tym razem też tak było. Mamusia uczyła gotować chyba, bo Christ smażył steki jak zawodowiec. Gdy tylko zapachy rozeszły się po kuchni, zeszło się towarzystwo, a konkretniej Syn i Rev. 
- Ale ładnie pachnie.. - zajęczał Gates.
- Noo, nie mogę się doczekać, żeby to zjeść. - poparł go Rev.
- Kiedy obiad?
- Jak nakryjecie do stołu. - odezwał się Johnny, niemal matczynym głosem. 
- Tak jest, mamo! - zasalutowali obydwoje i rzucili się do szuflad i szafek, robiąc taki hałas jak słonie w składzie porcelany. Zwabiony hałasem i zapachami Shads, przyszedł do kuchni i zamiast coś pomóc, zaczął się kręcić, przeszkadzać i mędzić, kiedy to będzie ten obiad.
- O rany, kiedy będziemy jeść? - stęknął po raz setny. Wywróciłam oczami i zignorowałam go, ale Christ chyba nie wytrzymał.
- Sanders, zamknij się! - krzyknał, ciskając w niego cebulką.
- Ale ja już chcę jeść.. - złapał ją i odrzucił, nadal jęcząc.
- Język ci do dupy nie ucieknie! Idź i przydaj się w jadalni. - Johnny złapał się pod boki. Matt zrobił smutną minkę i prawie łkając, powlókł się za drzwi.
- A będzie nasza ulubiona surówka? - pisnął, wystawiając głowę zza futryny.
- Będzie Matt, będzie, ale już idź sobie stąd, bo Johnny zaraz przestanie panować nad sobą. - odpowiedziałam mu, śmiejąc się cicho. Shads krzyknął 'juhuu' cienkim głosikiem i poszedł.
- Johnny, luz! - klepnęłam go w plecy. - Przecież oni tak zawsze.
- Wiem.. - mruknął. - Tylko nie cierpię jak ktoś mi się kręci po garach, jak gotuję! - wybuchnął, a potem, widząc moją minę, parsknął śmiechem. - Zawołam ich już, niech noszą żarcie. - nadal rechotał i ryknął na cały dom, by głodomory ruszyły się pomóc. Kto przyleciał pierwszy? Oczywiście, że Shadows.

10 komentarzy:

Isabella. pisze...

Cóż za emocje xD Cebulka mnie rozwaliła xD Stęskniłam się ;) Bosz, wykarmić tylu facetów to jakaś tragedia musi być. 3 kilo ziemniaków zapewne ;p
Iiiii się mi podoba.
Błagam, żebym zdała matmę xD

visenna86 pisze...

Johnny szef kuchni xD Shadows jak zwykle głodomor! Ciekawe co to za zespół, może faktycznie kolesie okażą się ok. Ciekawe co Zacky chciał od Val? Hmm, jakiś spisek wyczuwam ;)

Anonimowy pisze...

No teraz to już chyba serio rezygnuję z koncertu MCR u siebie (w starym opowiadaniu), chociaż planowałam to kilkanaście razy, za każdym razem inaczej - od pierwszego rozdziału chciałam o nich napisać. No jak widać to tak dobry pomysł, że i wy na niego wpadłyście z Jenny ;p Gdzieś w międzyczasie wyobraziłam sobie skaczącego i piszczącego Shadsa, leżę, dziękuję, dobranoc. ^^

Anonimowy pisze...

hmm.. hmm... Nie mam się do czego przyczepić bo to opowiadanie jest po prostu zajebiste. :D

FuckinBlack pisze...

Wow, Adrienne, świetnie, że piszesz! Wpadam i taka miła niespodzianka ;D
Odcinek super, faceci zawsze żrą ale żeby kto ugotował! :C A Christ miał praktyki w McDonaldzie!
FuckinBlack

Joanna pisze...

Kochany Kwiatku ty mój. Dobrze wiesz, że ja uwielbiam Twoje opowiadanie za to, że ma takie fajne akcje oraz z powodu takowego, że przesadnie poważne nie jest. Stanowi miłą odskocznię od tego durnego, codziennego świata i jego problemów. Dziękuję Ci za to, że za każdym razem zaśmiewam się do łez. Ten odcinek też się do tego przyczynił. Och jacy oni zdecydowani, że one z nimi tam pójdą. Żeby się nie zdziwili. Program "Gotuj z Valary" zmienił się w "Gotuj z Christem". Dobry, wysokich lotów, krytycy kulinarni na całym świecie są zachwyceni. Normalnie Johnny nie poznaję cię. Jeszcze jak rozstawia wszystkich po kątach. Jimo i Brian nakrywający do stołu- czemu chce mi się śmiać? I jęczący Shadows, od razu mi się kojarzy "Ludożerka chce cukierka!!!" I latająca cebulka! O królewno serca mego Fiono!!!! yyyyyyyy Ado! Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek! Już Ty wiesz jaki!
Loveee <3
Joan <3

O. pisze...

Super blog. Nienudząca fabuła i bardzo wciągające rozdziały. Czekam na NN i zapraszam do sb ;33

O. pisze...

Naprawdę interesujący blog. Czekam z niecierpliwością na NN ;3

Anonimowy pisze...

DAJ KOLEJNY, ŁADNIE PROSZĘ :333

Tenebri pisze...

Informuję, że twój blog został nominowany do Liebster Awards.
http://jestes-dla-mnie-nieumarlym.blogspot.com/p/liebster-awards.html

Prześlij komentarz