środa, 5 września 2012

10. dead inside

uhuhuh, dziesiąteczka wybiła. szybko, bo normalnie najchętniej to bym całe dała i już xD ale się powstrzymam ;) z dedykacją dla dziewczyn z forum, bo gdyby nie one, to nikt by tego nie czytał.. 

*

- Rany, wreszcie spokój.. - mruknęłam do siebie, leżąc do góry brzuchem na kanapie w swoim własnym, przytulnym mieszkanku. Nie ma tych świrów, jest okej. Piszą i tworzą teraz. Nawet chcieli, żebym przyszła, ale wymówiłam się. Od tygodnia się wymawiam. Chyba jestem chora, nic mi się nie chce i mam jakieś dziwne schizy. Może to przez ten paracetamol.. nie, chyba nie. Cztery to nie zbyt dużo.. Kocham moją poduszkę. 
Przytuliłam się do wielkiej poduchy i zamknęłam oczy. W pokoju pachniało książkami. Mam taką kolekcję, że biblioteka szkolna to pikuś. Ściany są pozastawiane półkami, a na nich stoją kilogramy o ile nie tony książek. Taką kolekcję zdołałam zebrać przez pięć lat. Odkąd przestałam ćpać. Na początku książki były moją ucieczką od świata. Na odwyku zauważyli, że lubię czytać i przynosili mi całe góry książek. To pomagało zapomnieć o rzeczywistości, zdarzało się, że całe dnie i noce potrafiłam przesiedzieć i czytać, czytać, czytać.. i pół roku z życia wyjęte. Ale nie żałuję tego. Nie żałuję, bo dalej bym była ćpunką, co nie pamięta, co robiła wczoraj. Zresztą ci z Korna, to też nie byli święci.. przyjaciele też z nich żadni. Tylko na własną dupę patrzyli. Teraz jest inaczej. Teraz naprawdę myślę, że znalazłam swoje miejsce i mam wielką nadzieję, że to się nie zmieni.
Telefon. Szataanie.. nie mogę mieć nawet chwili spokoju.. a w dupie go mam. Nie wstaję. Wtuliłam twarz w poduchę i zakryłam się drugą. Po chwili telefon przestał dzwonić. Po pięciu minutach chyba znów zaczął. Zignorowałam go i tym razem i tak zrobiłam z kolejnymi czterema telefonami. Za kolejnym, zwlokłam się z kanapy, doczołgałam(dosłownie) do ławy i sięgnęłam po komórkę. To Shadows. No zabiję i Val będzie płakać.
A:- Czego? - jęknęłam w słuchawkę.
S:- Już myśleliśmy, że coś ci się stało. Kobieto!
A:- Zakłócasz mi odpoczynek.
S:- Rev się na ciebie obraził, bo nie odbierałaś od niego telefonu.
A:- Pocałuj go ode mnie.
S:- Okej.. - usłyszałam cmoknięcie i krzyk Reva. - Chyba się przestraszył.
A:- To mu powiedz, że to ode mnie. - zaśmiałam się dziwnie. 
S:- Co ty piłaś? - zapytał, poważnym tonem.
A:- Nic.
S:- Akurat, nic. 
A:- Shads, daj mi spokój, muszę posiedzieć trochę sama..
S:- Od tygodnia siedzisz sama, rusz się do nas, posiedzimy razem.
A:- Wymyślajcie piosenki, a nie posiedź z nami. 
S:- Ari.. wszystko jest okej?
A:- No..
S:- Nie brałaś nic?
A:- Chyba nie..
S:- Chyba?!
A:- No.. przeziębiłam się chyba..
S:-...
A:- Halo? - powiedziałam i spojrzałam na wyświetlacz.. rozłączył się. E tam. 
Wzruszyłam ramionami tak, jak na to pozwalała moja pozycja, czyli leżenie na plecach na podłodze. Przekręciłam się na brzuch i doczołgam do małego stolika, gdzie stała butelka z wodą. Napiłam się trochę i opadłam na podłogę. Nie mam siły, normalnie. Zamknęłam oczy i pogrążyłam się w półśnie. Ocknęłam się, kiedy usłyszałam głuche łupnięcie w ścianę. 
- Jezu, Ari! - usłyszałam i po chwili rozpoznałam nad sobą Johnnego.
- O, cześć. - mruknęłam.
- Co wzięłaś?
- Paracetamol.. ale to nic, po prostu nie mam siły, żeby się podnieść.
- Oj, mała.. - westchnął, wziął mnie na ręce i przeniósł na kanapę. - Przecież wiesz, że nie możesz brać leków, bo działają na ciebie mocniej niż na innych. 
- Dzięki.
- Ile wzięłaś?
- Nie pamiętam.. ze trzy?
- Matko, kobieto.. - pokręcił głową. Wstał, przyniósł sobie pufę i usiadł obok mnie.
- I będziesz tu siedział? Idź tworzyć.
- Poradzą sobie, wierz mi. 
- Dzięki, Johnny. - uśmiechnęłam się do niego blado i poklepałam go po kolanie. Złapał moją dłoń. Wiem, że kiedy zasypiałam, jeszcze ją trzymał.
Jak się obudziłam, całe towarzystwo siedziało w moim mieszkaniu. 
- I jak tam, chrodupku? - zapytał Zacky, kiedy tylko zauważył, że już nie śpię.
- Zacky, gruba świnio, to przez ciebie. - burknęłam w poduszkę.
- Och, jak ty mnie kochasz. - wyszczerzył się.
- Jak, kurwa, brata. - spojrzałam na niego wilkiem, a sam Zacky zarechotał.
- Ale już się dobrze czujesz? - zapytał, tym razem z troską.
- Tak, dzięki. Od jutra możesz mnie męczyć. 
- To dobrze. 
- Stare dobre małżeństwo. - skomentował Synyster.
- Idiota. - rzuciłam w niego poduszką. Trafiłam prosto w głowę. 

6 komentarzy:

wasp247 pisze...

Zacky to gruba świnia?! O nieeee, tak to my nie będziemy rozmawiać :D Jednak Cię już nie kocham :D Odcinek fajny, ale ja dalej czekam, aż zacznie dziać się "coś" z Ari i Revem. ^^'

Joanna pisze...

Ja też czekam na jakieś "akcje" nooo. Ale tak mi się ciepło na serduchu zrobiło, jak oni się tak o nią martwią. I Johnny śpieszący na ratunek. Widać, że on ją wszyscy kochają< w tym momencie się rozklejam>, a teksty z Zackersem po prostu świetne. Tylko proszę więcej nie uszkadzać Gatesa bo to mój facet! A Revuś niech w końcu ruszy dupsko i zacznie działać :D

sysiaa pisze...

nie komentowałam poprzedniego więc masz jeden komentarz za dwa rozdziały :D
wypad na ryby genialny hahha , też bym sie próbowała odegrać jakby ktoś we mnie rybą walną . no kurde ! ale kochana taka rodzinka , noooooooo ;33 ale spać z nimi to bym sie bała hahhaha ;d najlepsze pice z Synem i Revem. hahha dobrzy są :D
a co do tego odcinka no jaka troska o Ari , no no no :D jakby zaraz umrzeć miała hahha ;d chociaż z tym starym małrzeństwem to pasuje bardziej do niej i Reva . ale nie wiem no xD
I waiting for next ;D Twój Psychofan xD

visenna86 pisze...

"- Idiota. - rzuciłam w niego poduszką. Trafiłam prosto w głowę."
I idealna fryzura Synia zepsuta xD
Fajnie się czyta Twoje opowiadanie. Siedzę i pękam z tych wszystkich tekstów. Tylko bez kitu nie ogarniam który zarywa do Ari- Syn czy Rev :)

Jenny pisze...

Hah, kocham te teksty w tym opowiadaniu, Zacky jako gruba świnia :P No przytyło mu się, to prawda, ale nie przesadzajmy , przecież i tak jest uroczy :D:D Uwielbiam, jak oni się tak o nią troszczą. Każdy po kolei się nią zajmuję i pilnuje, aby nie wróciła do złych nałogów. Aa, no i czekam na rozwój wątku miłosnego, bo tak jak Vis , nie mam pojęcia, który tam czuję do niej mięte :P Czekam na kolejny, dodawaj szybko ! :)

FuckinBlack pisze...

Super dedykacja, dziękujemy ^^ A jakbyś dodała całe, to wyobrażasz sobie ile by mi zajęło pisanie komentarza?! Baa, ile by w nim znaków było xD
Uwielbiam sobie leżeć i leniuchować z fajną książką pod pachą. Chociaż w sumie należy się Ari po takim udanym połowie! Hah xD Ej, ej, ej! Jaki paracetamol?! Jakie wymówki?! WTF?! Nie wolno się tak izolować i żreć tyle paracetamolu!!! A tak poza tym, zazdroszczę tylu książek...Łaaa, to jak w niebie normalnie. Ja to mam tylko taki regał a tu cała biblioteka...Mmm..kocham książki i ich zapach <3 Ari ma rację, książki są lepsze niż terapia i ja też nie jedną noc zerwałam bo mnie tak wciągało. Dobrze, że A zdaje sobie sprawę jak to było z tym Kornem. Jak to mówi pani Gienia od religi: Grunt to zdawać sobie sprawę iż źle się czyni :D
Słodcy są chłopcy jak tak się martwią o Ari! Słodziaki :P I jeszcze odwiedzili i posiedzieli..Ah, też chcę taki frendów noo!!! Nawet Chrystusek się wykazał, proszę proszę. Ma zapędy pielęgniarskie xD Hahaha, Zacky Gruba Świnia vel Kurwa Brat, jebłam haha :D Ale to takie okazywanie miłości, rozumiem.
Fajny odcinek ale ten paracetamol to były takie trochę momenty grozy. Niech nawet Arianna nie próbuje z tym. Ledwo udało jej się wyjść więc niech nie odwali jakiegoś gówna, plisss!

Prześlij komentarz