czwartek, 13 września 2012

24. women's evening

he, piwo to duża sprawa, szczególnie jak jest już ostatnie^^ chociaż i tak największa bitwa jaką stoczyłam, była o ostatnią kostkę białej czekolady. bo ona jest warta największych poświęceń, nawet gryzienia :)
dziś mam fazę i zapisałam się na rozszerzony polski. szaleję. wena trochę odpuściła i przestała się na mnie boczyć, więc ten odcinek chyba będzie lepszy :)

*


Dziś koncert w jakimś klubie, Jason robi moją robotę, więc ja i Val siedzimy w domu i plotkujemy, o czym się da. Zaprosiłyśmy Missy, dziewczynę Johnnego, zaraz ma przyjść. Gena też. Babski wieczór będzie, a chłopaki niech lepiej wrócą późno. Albo w ogóle. Naprawdę nikt nie będzie miał im tego za złe. Dzwonek do drzwi. 
- No wreszcie, nie rozumiem, gdzie się tak szykowałyście. - wyszczerzyłam się i wpuściłam je do mojego mieszkanka. Zwykle takie wieczorki odbywały się u Val, ale jakoś chciałyśmy zmienić otoczenie. Chociaż pewnie Valary i tak już powiedziała Mattowi, że będą u mnie, więc jeśli chłopaki nie zrobią sobie imprezy sami, to wparują tutaj. Co za pepla, no.
- Co sobie życzycie? - zapytałam, kiedy już usiadłyśmy. - Poświęcę się i nawet zrobię drinki.
- No to ja chcę Krwawą Mary. - Val zaświeciły się oczy.
- Ja też. - Gena uśmiechnęła się. Spojrzałam pytając na Missy.
- Margaritę, jak możesz. - uśmiechnęła się nieśmiało. 
- Spoko, zaraz wracam. - poszłam do kuchni. Missy zna nas dość krótko, bo Johnny poznał ją z nami miesiąc przed tym jak zaczęli być razem. Myślę, że się nas trochę krępuje, ale minie jej to. Mi minęło, kieeeedyś. Zrobiłam drinki i postawiłam je przed dziewczynami. Val, jak niewyżyty bachor rzuciła się na alkohol.
- Valary, możesz mi powiedzieć, jak ty to robisz? Wczoraj piłaś jak.. bosman, a dziś widzę, że znów sobie nie odmawiasz.. ja to muszę zawsze delikatnie. - Gena zarechotała.
- Lata praktyki, wierz mi. Z nimi się nie da inaczej, jak tylko się uodpornić.
Gadałyśmy o głupotach dobre parę godzin. Missy w końcu się ośmieliła i po paru drinkach robiła sobie z Val jaja, a my jej w tym pomagałyśmy. Mój barek został ostro przerzedzony, ale to akurat nie problem. 
- No to weźcie, ale w tym domu siedzą kobiety, do których należą faceci z Avenged Sevenfold! Tylko jeszcze Gatesowej tutaj brak.. - Val zwiesiła głos. - Jak myślicie, może by mu kogoś znaleźć, co? Jeszcze się zaślepi w tej swojej boskości. - zachichotała.
- Chyba sobie poradzi, młody jeszcze jest, czas ma. - wtrąciłam.
- Ej, a ty, to co w końcu z tym Jimmym, co? - zainteresowała się. 
- Jak to, co?
- No nie! Jeszcze się pyta! - Gena zrobiła facepalma. - Wierz mi, każdy zauważył, że na namiotach coś się między wami.. ten-teges. - zakończyła koślawo.
- Mis, myślisz, że ona się upiła? - zapytałam konspiracyjnym szeptem Missy.
- Myślę, że jest już nieźle wlana, ale to jeszcze nie ten stopień. - zarechotała.
- Nie zmieniaj tematu! - Val rzuciła we mnie chipsem. - Całowałaś się? - uśmiechnęła się obleśnie.
Zrobiłam dziwną minę. Dziewczyny chyba wywnioskowały odpowiedź twierdzącą, bo zaczęły wyć i się ze mnie śmiać.
- Tak! - ryknęłam. - Gena, masz rację, ten-teges. - popatrzyłam na nią głupim wzrokiem.
- A w łóżku już byliście?
- Zaraz cię.. - zacisnęłam ręce w pięści przed jej nosem. Pokazała mi język i nalała nam jeszcze więcej wódki. Wypiłyśmy za nasze zdrowie. Dziś wybijemy sobie nieśmiertelność. 
- Ale powiedz coś więcej, noo.. - zajęczała Val. - Mężuś nic mi nie chce powiedzieć.. a pewnie dużo wie.. bo oni sobie mówią większość.. proszę. - popatrzyła na mnie kocimi oczkami.
- Ale co ja mam ci powiedzieć? Powiedział mi, że czuje coś więcej niż braterską miłość, a ja powiedziałam mu prawie to samo. I widzieliśmy wschód słońca..
- Uyyhehhe.. - Gena wybuchła nie pohamowanym śmiechem. - Jakie romantyyyyczneee..
Po chwili śmiałyśmy się wszystkie. Postanowiłam odwdzięczyć się Genie i przez dobre parę minut ryłyśmy z Zackyego i jego nocnych tekstów, o których Gena miała mgliste pojęcie. Minęły kolejne godziny, a my byłyśmy coraz bardziej pijane. Takie posiadówki z chłopakami, to nie jest picie. To jest tylko parę piw i do domciu. Na popijawę umawiamy się parę dni wcześniej, dobrze planując sobie zajęcia na czas przed i po imprezie. Po niej, jest ich zazwyczaj bardzo mało, szczególnie pierwszego dnia. 
Odezwał się telefon Val. Odebrała go, nie kontaktując normalnie ze światem.
- No, alo? .. no, estesmy.. no, no.. to dopsz.. ahyym.. ne pije jusz.. to pa. - odłożyła telefon.
- Troskliwy mężuś? - zgadła Missy.
- Ano, zaraz tu przyjdą.. kazali po-ep!-chować alkohol i nie pić już.
- Kij im w oko. - stwierdziłam i nalałam nam kolejną porcję wódki. Do przyjścia chłopaków zostało mało czasu, trza go wykorzystać. Słysząc samochód na podjeździe, najszybciej jak umiałyśmy pochowałyśmy alkohol i jakoś ogarnęłyśmy stół. Nie było brudno, bo brudno to jest jak Syn i Zacky są w jednym pomieszczeniu. Po chwili usłyszałyśmy pukanie do drzwi. 
- Idź otwieraj, twój dom. - Gena niemrawym gestem pokazała mi drzwi. Wstałam jakoś i przytrzymując się ściany poszłam do drzwi i otworzyłam je.
- Cześć, jak tam koncert? - uśmiechnęłam się do chłopaków. Próbowałam być choć trochę trzeźwa.
- Pijaczki. - stwierdzili zgodnie i weszli.
- Gena, jezu! Jesteś pijana w..
- Tylko nie w czy dupy, skarbie.. - zaznaczyła z kpiarskim uśmiechem. Podobna gra słowna odegrała się między Missy i Johnnym. Shads nie bawił się w gadki, tylko po krótkim śmiechu z naszego stanu i wymówką, że nie będą siedzieć z pijanymi babami wyniósł Val do samochodu. To samo zrobił Johnny z Missy, a Gena postawiła się Zackyemu i sama poszła. Syn powyżerał mi jeszcze chipsy.
- Idziesz Rev? - zapytał z pełną buzią.
- Zostanę, spadaj lepiej.
- Okejo, gołąbki. - uśmiechnął się złośliwie, uchylił się pod moją ręką i poszedł. Skrzywiłam się i powiodłam wzrokiem po pokoju. Naprawdę nie było brudno. Wreszcie dostrzegłam Reva.
- Cześć. - uśmiechnęłam się lekko.
- Ty pijaku.. - pokręcił głową. - Do łazienki, umyć się, ale to już! - rozkazał. Stwierdziłam, że nawet się posłucham, ale obrzuciłam go oburzonym spojrzeniem i odeszłam. Pod prysznicem spędziłam z piętnaście minut, a w gardle czułam jeszcze sok limonki. Mniam. Z tequilą jest szczególnie dobry. Kiedy wyszłam z łazienki, czekało na mnie moje łóżko, już zaścielone. Łał, ktoś tu się mną opiekuje. Wsunęłam się pod kołdrę, obok siedzącego po turecku Reva.
- Jak tam koncert? - zapytałam.
- Świetnie. Tylko pałka mi się połamała na Blinded in Chains. - uśmiechnął się. - A wy tu nie próżnowałyście, co?
- Muszę uzupełnić zapasy.. - mruknęłam. - A w ogóle, to one mnie wypytywały o ciebie, te wścibskie baby.
- I co im powiedziałaś? - zarechotał.
- Że chyba się zakochałam, ale jeszcze nie wiem. - palnęłam i opadłam na poduszkę, zawstydzona nagłą szczerością. Co ta wódka robi z językiem.. 
- Aha. - podsumował. A to gad, no. Ja mu tu z takim wyznaniem, a on 'aha'.
- Obraziłam się właśnie. Za to 'aha', jak chcesz wiedzieć. - odwróciłam się od niego. Usłyszałam cichy śmiech, a potem poczułam jego rękę na talii. Przysunął się.
- Wybacz, nie przywykłem jeszcze do tego.
Prychnęłam tylko. Na trzeźwo pewnie bym mu wybaczyła.
- Mała, no.. - jęknął.
- Spadaj, bez uczuciowy gadzie. - burknęłam.
- No też cię kocham. - wydusił wreszcie. 
- A powtórzysz mi to na trzeźwo? - spytałam ze zmarszczonymi brwiami.
- Spróbuję. - uśmiechnął się z rozczuleniem. Lol, rozczulenie na twarzy Reva. Wierzby na sośnie. Nie, to inaczej było. Gruszki na wierzbie, o tak. I szyszki na sośnie. Ale szyszki to chyba normalnie są na sośnie.. nie wiem, nigdy nie byłam zbyt dobra z wiedzy o drzewkach. Aaa, bo to śliwki były!
- Dobra, odpuszczam. A mogę się przytulić, czy też powiesz, że nie przywykłeś?
- Chodząca wredota. - podsumował i zgarnął mnie w ramiona.

7 komentarzy:

visenna86 pisze...

No to dziewczyny pobalowały xD A Rev jaki opiekuńczy, łóżeczko pościelił ;) Słodziaki z nich

wasp247 pisze...

Hahaha, dobra akcja, wbijają chłopaki, każdy zajmuje się swoją dziewczyną, a co robi Syn? Syn zajmuje się chipsami :3 Miłość do słodyczy to też uczucie.. I w sumie to "still better love story than Twilight" hahahah :D Moment "wyznań" Ari i Reva genialny, tak bardzo romantyczni :3 No i pijackie rozważania filozoficzne Ariany na temat drzew też mocne. :)

Anonimowy pisze...

Jej! Jestem tu pierwszy raz i to jest boskie! Masz bardzo fajny styl pisania! Tak mi się podoba, że cofnę się i od początku przeczytam :)
Pozdrawiam =]
http://literaturadlazaczytanych.bloog.pl/

Jenny pisze...

Ha kocham damskie wieczory w duuuuuuuuuużą ilością alkoholu :D A chłopaki niech im nie przeszkadzają, bo w ryj ! :D No i mają racje - Synowi trzeba koniecznie znaleźć dziewczynę, która będzie równie boska jak on ;p Czekam na następny :)

Joanna pisze...

Ha ha ja nie mogę jaka czadowa impreza :D No no dziewczynki nieźle sobie poszalały, popiły. Przesłuchanie na całego. Ja wam dam nabijać się z Ariany. Ale widać, że wszystkie kibicują jej i Jimbonowi, więc zostanie im przebaczone haha. No one już by chciały wszystko wiedzieć, niedoble nooo. I mają rację Gates mógłby sobie znaleźć jakąś fajną kobitę, a nie przelewać uczucia na fajki i chipsy :D Rozmowa Val z Shadsem spoko. A nalot chłopaków to już mistrzostwo!!! Każdy zabrał swoją damę. Synio został spławiony! Rany jak się Jimmy o nią troszczy. A ona mu mówi, że się w nim zakochała!! So sweet! Ale proszę nasz Jimmy taki nieśmiały??? O drzewkach to już w ogóle! Niech jej powie na trzeźwo, że ją kocha.
Dziękuję za uwagę i czekam na nexta!!!

Anonimowy pisze...

Uuu, ale tu słodko! Fajnie <3
Ależ dziewczyny się zabawiły!

teczanapustyni.bloog.pl

FuckinBlack pisze...

Haha, bo za kostkę czekolady to się krew przelewa litrami! Primo Victoriaaa! :D
Ohoho, damski wieczorek ^^ Chyba wiemy co to oznacza, czyż nie? Haha, Krwawa Mary powiadasz? Hmm..i kaczka po smoleńsku do tego? xD Jestem paskudną patriotką, wiem :D Uuu, czyli jednak ta Missy to nie sam plastik, botoks i silikon? To bardzo fajnie, dobrze że Chrystus ma jako taki gust :D Haha, a Val to musi mieć mocną głowę przy chłopakach nie? I może żłopać jak bosman xD Powiem ci, że w Twoim opowiadaniu to nawet dość lubię Val (sama nie wierzę że to piszę o.O) :D Oh, właśnie, Gatesowa kobita to by się bardzo przydała..Ale wiecie, nie paczka Marlboro, nie? :D Chociaż to też miłość, tak samo jak miłość do czekolady białej!!! Haha, no i wiadomo było że coś między Ari a Revem będzie noo! Każdy to zauważał...hahah, a Gena szczególnie gapiąc się na Zackersa i mentalnie rozbierając go w namiocie, nie? xD No ładnie, a te zaraz czy w łóżku byli!! Haha, trza powolutku delikatnie a nie bum, jeb i dzieciak :D I widać, że Shads potrafi tajemnicy dochować, Val nic nie wie ^^ No tak, na popijawę to trza być gotowym i rozplanowanym :D Łeee, chłopcy przyjeżdżają! Ale powiem, że niespotykana jest sytuacja gdzie to laski się muszą kryć z wódą a nie faceci xD No nie mogę hahaha :D Haha, co z tego że się kryły jak i tak zaraz się wszyscy poskapowali co jest grane ;p Ładnie, aż niektóre trzeba było wynosić, pijaczyny jedne xD Haha, a Synio to by pewnie wyniósł ale paczkę Laysów :D Ooo, Revu jaki kochany, łóżko pościelił nono ^^ Oby się czasem nie poburzyło w nocy xD Ja to się nie dziwie że mu się pałeczka złamała jeszcze przy Blinded In Chains :D Haha, wooow, jakie wyznania! Że się zakochała?! No nie, musisz je częściej spijać bo ja chcę więcej takich wyznań!! A szczególnie ze strony REVa i jeszcze takiego wielkiego przytulasaa! Łiiii, słodziutko ^^ Fajna popijawa i wyznania też fajne ;p

Prześlij komentarz