*
- Johnny! Gdzie z tym żarciem włazisz!? - krzyknął Matt.
- Do szafy?
- Pojebany.. - mruknęłam pod nosem.
Syn oganiał się od Michelle, Shadows walczył z Val na kciuki, Zacky z Mattem kłócili się, które piwo jest najlepsze, a Jason z Jimmym gadali o czymś przyciszonymi głosami. Johnny za to jadł w szafie. Impreza gigant, nie ma co. Okazało się, że Gates, mówiąc, że mnie nie wypuszczą, wcale nie rzucał słów na wiatr. Naprawdę wkręciłam się w ich towarzystwo. Od razu po wyjściu z ośrodka udało mi się znaleźć mieszkanie, nowych znajomych i lepsze zajęcia niż ćpanie. Zadomowiłam się w Huntington Beach, a minęło już tyle czasu, że nie wyobrażam sobie jak inaczej mogłabym żyć.
Leżałam i obserwowałam spod byka poczynania Gatesa. Jest niezwykle utalentowany, naprawdę. Najpierw zarywa do biednej bliźniaczki Val, a teraz unika jej jak może najlepiej. Pogratulować. No, ale w sumie nie można pominąć, że kiedy się tak do niej kleił to był pijany w trzy dupy.
- Boże, pomóż mi. Nie odgania jej nawet proste 'spierdalaj'. - Synyster oklapł na rączce sofy obok mnie.
- Nie jestem bogiem, sorry. Radź se sam, jak żeś jej nadzieję dał. Wiesz, jak to śmiesznie z boku wygląda? - zarechotałam, pokazując mu język.
- Techniczni.. - westchnął i zwalił się na mnie całym ciężarem.
- AU! Pogięło cię, debilu? Odpoczywam, zakłócasz mi egzystencję! - zaczęłam machać rękoma, żeby tylko go z siebie zwalić. Niestety..
- KANAAAPKAA!! - zawył Jimmy i wyrżnął na Syna. Potem Matt, Zacky, Jason i po chwili miałam całe towarzystwo na sobie. Byli naprawdę ciężcy.
- Rev, jesteś nienormalny. - wydukałam z pod Gatesa.
- Wiem. - zrobił dumną minę.
- Bri, co ty tam robisz? Wyjdź i chodźmy do ciebie, co? - nad nami pojawiła się Michelle. O, to ona nie leży na mnie, jak miło.
- Odejdź, kobieto. Val wybacz mi, ale muszę jej to powiedzieć.
- Wybaczam. - odezwała się Valary zduszonym głosem.
- No więc, mówię ci Michelle. Odpierdol się ode mnie. Byłem pijany, a oprócz ciebie nie było tam innych ładnych lasek. Znaczy były, ale zajęte. Nie chcę cię, dotarło?
- Ale Bri.. ja myślałam.. - oczki jej się zaszkliły.
- No to źle myślałaś.
- Dobra. Idę.. nikt mnie nie chce, tragedia.. - zapiszczała i chyba wybiegła.
- Nic jej nie będzie? - zapytałam.
- Popłacze i przestanie. Następnego dnia już będzie brylowała w Paradisie.. - mruknęła Valary. - Moja siostra jest głupia, tyle powiem.
- No to kamień z serca - parsknęłam. - Może już zejdziecie, co?
- JEZU! Zbiorowy gwałt?! - wydarł się Johnny. Spojrzeliśmy w jego kierunku, chyba dopiero wyszedł z szafy. Powoli zaczęli wstawać. W końcu został tylko Rev i Syn.
- Chłopaki, zejdźcie ze mnie, błagam.. chcę już spaaać. - jęknęłam.
- Dobra, wypuścimy cię. Ale na razie! - zastrzegł Jimmy i wstał, a ja zepchnęłam z siebie Syna.
- Śmierdzi ci z paszczy, tak nawiasem mówiąc. - wstałam i przechodząc obok rzuciłam w Gatesa chipsem.
- Dziękuję. - zarechotał.
5 komentarzy:
"- KANAAAPKAA!! - zawył Jimmy i wyrżnął na Syna." Hahahaha, nie no, zabiłaś mnie tym.. Genialny moment. :D Syn nieźle sobie poradził z Michelle, trochę chamsko, ale co miał zrobić, jeśli po dobroci nie chciała się od niego odwalić.. ^^ Ogólnie świetny odcinek, bardzo pozytywny. Widac, że Ariana zaprzyjaźniła się z chłopakami i dobrze się z nimi dogaduje. Czekam na ciąg dalszy. :)
Fajny odcinek! Jak czytałam miałam mega zaciesz na twarzy :D Odwalają mega akcje! Jestem pewna na 100%, że oni by coś takiego wymyślili i odstawili. Syn odganiający się od Michelle dobre!! Christ w szafie, on to dopiero ma fazę :D Cieszę się, że Ariana wyszła już z ośrodka i tak się wtopiła w Avengedową rodzinę. Czekam na więcej odjazdowych akcji!!
Śmiechowy odcinek! Kurde, widać że wsiąkła do A7x. No i uwolniła się od prochów ^^ Bardzo mi się podoba!!
Haha, o jezuu, jakie oni mają odpały!! Johnny je w szafie, co za geniusz! xD No proszę, Syniu taki flirciarz jest?! Najpierw adoruje a potem odgania xD Nieładnie, nieładnie. Chociaż w sumie Michelle może :D Hahaha, rozwaliło mnie to: Shads i Val walczyli na kciuki. Cóż za ambitna zabawa! xD Fajnie, że Arianna zamieszkała w Huntington i ogólnie tak się wkręciła w to wszystko...Oni są zajebistymi ludźmi xD Brian jest okropny, spierdalaj do kobiety?! Nononono...Haha, a ludzka kanapka rozwaliła system. Tak może zrobić TYLKO Jimon! :D Ujmę to tak, Michelle jest niezwykle upierdliwą kobietą. Podziwiam jej upór. Jak nie pochwalam takich rozwiązań, tak jej Gates dobrze powiedział! O boże, ale takiej rekacji to ja bym się nie spodziewała. Hahah, rozryczała się, nie mogę xD
I ten koment Valary: Moja siostra jest głupia. :P Nic dodać, nic ująć. A Johnny ma po prostu chyba 200 MB Ramu, że taki spowolniony jest i dopiero po fakcie wyskakuje: Ooo, zbiorowy gwałt! Cóż za skapa, brawa dla Johnnego!! :D
Super odcinek, cieszę się, że udało się Ariannie wyplątać z tego łajna! Dziękuję!
O no w końcu Ariana wzięła się za siebie. Ciekawe z kim planujesz ją związać z Gatesem czy z Revem?
Hehehe. śmiechowe fo!
teczanapustyni.bloog.pl
Prześlij komentarz