środa, 5 września 2012

9. give me some fish, give me, give me some fish.

tak, jak obiecałam jest długo ;) a co do tego, by było hot.. to potem będzie.. kiedyś tam :D 
*

- Ja ci naprawdę dziękuję. Tak szczerze i w ogóle.. - mruczał mi do ucha Synyster.
- Dobra, odwal się wreszcie. - zamknęłam oczy. - Dlaczego ja z wami popłynęłam?
- Bo nas kochasz.
- Świry. - jęknęłam, a Val wyszczerzyła się do mnie. Machnęłam na nią ręką. Sama nie wiem, dlaczego ja z nimi pojechałam. Chyba Rev mi groził. Fuck, nie mogę, no. To dopiero pierwszy dzień, a ja już nie mogę z nimi wytrzymać. Dla nich dzień bez piwa, to dzień stracony. Żeby jeszcze piwa. Niektórzy to już się nawalili i oświadczyli, że ten stan zamierzają utrzymać do końca wczasów. Czyli przez następne trzy dni. Masakra. I jeszcze muszę spać z kimś w kajucie. Chciałam sobie wywalczyć samotne spanie, ale nie, bo przecież Syn nie wyżyje bez Reva, a Shads bez Val, czyli zostaje jeszcze pięć osób do rozlokowania. W końcu wyszło na to, że Jason z Mattem będą spać w jednej kajucie, w drugiej Zacky z Johnnym, w trzeciej Syn z Revem, a w ostatniej Val z Mattem. Super, a ja miałam sobie wybrać. Jason będzie pierdział całą noc, Zacky gadał, Syn bekał, a Johnny chrapał. Co będą robić Sandersi to nawet nie chcę sobie wyobrażać, a Rev będzie pół nocy się chichrał, a drugie pół wydawał dziwne odgłosy. Po krótkim namyśle zdecydowałam, że wezmę sobie koc i prześpię się na kanapie, na zewnątrz. Przynajmniej sama będę. 
- Christ wstawaj, ryba!
- Ryba!!
- RYYYYBAAA! 
Wszyscy zaczęli się drzeć, bo jedna z wędek zaczęła dzwonić. Johnny podniósł się i zaczął wyciągać żyłkę. Wstał też Shads żeby mu pomóc. Ja dalej leżałam na podłodze, a obok mnie nachlany Synyster opierał się brodą o moje ramię. Chłopaki siłowali się z rybą, a my wszyscy śmialiśmy się z ich poczynań. W końcu ryba wystrzeliła z haczyka i wpadła prosto na mnie.
- ŁAAA! Zabierzcie to oślizłe coś ze mnie!! - zaczęłam się drzeć i machać rękoma. Zwaliłam z siebie wielką rybę i wstałam z prędkością światła. Shadows śmiejąc się ze mnie, wziął ją i powiesił na haku, gdzie były wszystkie, które do tej pory złowiliśmy.
- Co ty taka delikatna? - zarechotał Zacky, wziął jedną z ryb i zaczął się nią bawić tuż przede mną.
- Fuj. - skrzywiłam się. Zacky udawał, że pływa tą rybą i przepłynął nią obok mojej twarzy chichocząc i nie zważając na moje ostrzegawcze prychnięcia. W końcu przejechał mi ogonem po twarzy. Zerwałam się z podłogi.
- Baker, zaraz ci jebnę! - wrzasnęłam. Wszyscy leżeli ze śmiechu. Ha, ha. No kurwa, śmieszne.
- A ja cię wrzuuucę do wooody! - zawył i chwycił mnie wpół. Próbowałam się wyrwać, ale ten knyp ma siłę niestety. Przebiegł ze mną pół jachtu i wrzucił mnie do wody przez barierkę. Wynurzyłam się plując i parskając, podpłynęłam do drabinki i z powrotem weszłam na jacht ostentacyjnie omijając leżących ze śmiechu chłopaków i płaczącą Val. Weszłam do kajuty i przebrałam się w suche ciuchy. Wyżęłam włosy w ręcznik i wywiesiłam wszystko na sznurku. On mi jeszcze za to zapłaci. Oj, zapłaci. Zgarnęłam piwo i wyszłam do nich. 
- O, nasza nimfa wodna przyszła! - wyszczerzył się Rev.
- Ty się nie odzywaj, bo zaraz ty wylecisz za burtę. - wycelowałam w niego palcem i wzięłam łyka piwa.
- Cienka w sile jesteś, nie dasz rady. - zaśmiał się Zacky. Po namyśle, wzięłam kolejnego łyka piwa i wyplułam wszystko na niego. 
- Nie lubię cię. - uśmiechnęłam się do niego, a Rev spadł z kanapy ze śmiechu. - I kto teraz jest górą?
- Ty, o pani. Ale już niedługo.. - Zacky uśmiechnął się przebiegle.
Cały dzień kłóciłam się z Zackym i robiliśmy sobie nawzajem różne numery. Po tym jak mnie złapał i siłą wsadził moją rękę do jakiegoś smaru, odechciało mi się obmyślać zemsty i po prostu wytarłam rękę o jego twarz. Jak pięknie się darł przy tym, no poezja. Teraz powinniśmy iść już wreszcie spać, ale z moich planów, że będę spać sama nici wyszły, a Synyster Gates we własnej osobie zaczął ciągnąć mnie za rękę do swojej kajuty. Za chwilę moją drugą rękę złapała Valary i zaczęli się kłócić, gdzie mam spać.
- Puszczajcie moje zacne rączki! - wydarłam się. Dziwię się Val, bo byłam wręcz pewna, że chce być sama z Shadowsem. 
- Śpisz z nami!
- Nie, bo ze mną! Shads idzie do was! - krzyknęła Val.
- Fajnie, kochanie, że wcześniej mi powiedziałaś. - Matt zrobił smutną minkę. Val od razu puściła moją rękę i zaczęła przytulać się do Shadsa. 
- Dobra, dziś Ari śpi u was, ale jutro ze mną, bo musimy pogadać. - wycelowała w nas palcem.
- Ha! Jestem genialny! - Synyster wyszczerzył się i wskazał mi wejście do ich kojców.
- Ja śpię pod oknem! - ryknęłam i walnęłam się na kojec naprzeciwko drzwi.
- Cholera, no.. - mruknął Rev, zaglądając do środka. - Będę musiał na niego patrzeć.
- Oj, bo ty mnie tak kooochasz. - Syn przytulił się do Jimmyego, a ten wywrócił oczami.
Jest już ciemno i chłodno. Na jachcie palą się światła ostrzegawcze, a my powoli idziemy spać, bo jest po trzeciej. Pochowaliśmy wszystkie wędki i ryby, powiedzieliśmy sobie dobranoc i zamknęliśmy się w kajutach. Jason zdążył jeszcze wrzucić Zackyego do wody, za co jestem mu strasznie wdzięczna. 
- Fajnie jest.. Ari, dzięki za wykopanie nas tutaj. - odezwał się Syn po jakichś piętnastu minutach od zgaszenia świateł.
- No, dzięki. - potwierdził Jimmy. - I dzięki za pomoc.
- Nie ma za co. Dla was wszystko.
- Gdyby nie wy, to bym zginął. - Rev westchnął.
- Ej, bez melodramatów proszę. - zaśmiałam się.
- Kto przytuli biednego Reva? - zapiszczał.
- A jaaa. - Syn zwlókł się z wyra i przytulił go. Zarechotałam patrząc na dwóch dorosłych facetów tulących się jak dzieci. Zaczęli coś szeptać, ale nie mogłam dosłyszeć, co. 
- Co tam knujecie? - zapytałam.
- Chodź. - wstali i wyciągnęli mnie z łóżka. - Idziemy pić na powietrzu. - wyszczerzył się Syn i podniósł rękę z litrem Stocka. Uśmiechnęłam się i wyszliśmy po cichu. Z kajut dobiegło nas chrapanie Matta i mruczenie Zackyego. On mówi przez sen, ale o tym nie wie, a my nie zamierzamy go uświadamiać, bo w trakcie tworzenia jest nagranie z jego różnymi sennymi kwestiami. Jak na razie najśmieszniejszy moment to ten, w którym mówi 'mamo, daj cyca'. Jak to z Shadsem nagrywaliśmy to myślałam, że go obudzimy, bo tak zawyliśmy ze śmiechu. 
Usiedliśmy z chłopakami na podłodze i oparliśmy się o burtę. Syn odkręcił Stocka i pociągnął pierwszy łyk.
- Gdzie się rwiesz, panie pierwsze! - Rev wyrwał mu butelkę i podał mi.
- Ee, teraz to już po fakcie. - machnęłam ręką i pociągnęłam zdrowo z butelki aż mnie na chwilę zatkało. Przełknęłam ślinę po raz kolejny i podałam butelkę Jimmyemu. 
- No, to o czym gadamy? - zapytał Rev po wypiciu łyka.
- O nowej płycie. Będzie zajebista. Czuję to, po prostu. - uśmiechnęłam się. W gardle piekł mnie jeszcze alkohol, a w brzuchu czułam już przyjemne grzanie. 
- Czemu praca, noo.. - jęknął Syn.
- To nie praca, to wasze życie. - stwierdziłam filozoficznie. Znów butelka przeszła z rąk do rąk.
- To nasze życie. Twoje też. - Rev wycelował we mnie palcem. - Nie zapominaj, że odkąd wyciągnęliśmy cię ze szponów zaćpanego Korna, jesteś nasza.
- Dzięki. Dzięki, że.. - pociągnęłam nosem. - Dzięki, że nie daliście mi się zaćpać. 
- Z nami grozi ci tylko wódka. - Syn uśmiechnął się do mnie uroczo. - I nie ma za co. Takiego skarbka spotyka się bardzo rzadko. Ja mam to szczęście, że spotkałem dużo takich skarbków. Jeden pije właśnie kolejkę w ukryciu. - zawarczał żartobliwie i spojrzał wymownie na Jimmiego.
- No co? - Rev wyszczerzył się niewinnie. 
- Dawaj to, pijaku jeden. - zabrałam mu butelkę, wypiłam trochę i oddałam trunek Synowi. - A w ogóle, to od dawna chciałam się was zapytać o jedną rzecz.. - zwiesiłam głos, przypatrując się im.
- O co? - zapytali razem.
- Czemu wy nie macie dziewczyn?
- Yyy, jakoś tak. - Jimmy wzruszył ramionami i wlepił wzrok w podłogę.
- Ja jestem zbyt boski na dziewczynę. - Synyster uniósł się.
- Wolisz chłopaków? - zapytałam z wrednym uśmieszkiem.
- Nie!
- A może tak skrycie podkochujesz się w Michelle, tylko się wstydzisz przyznać, co? - dźgałam go w bok. 
- Ten rodzaj piękna mnie nie pociąga. - oświadczył wyniośle.
- Aha, to jest piękno? No dobra.. to jaki cię pociąga? W stylu Paris Hilton? No wiesz, róż, pieski i te sprawy? 
- Właśnie, Pinkly miałby towarzystwo i w ogóle.. - wtrącił Jimmy.
- Nabijacie się ze mnie. - pociągnął nosem i wypił trochę wódki. - Jestem taki biedny..
- Oj, tak, biedny Brianek.. - pogłaskałam go po ramieniu, a ten zapłakał jak dziecko. Oczywiście udawał, jak to Syn. Rev rył ze śmiechu. 
- Dobra, zmieńmy temat. Nie będziecie na mnie najeżdżać. - Synyster wyszczerzył się złośliwie. - Dlaczego ty nie masz chłopaka? - spojrzał na mnie bystro.
- Aaaeeyy.. - zatkało mnie. - No, nie wiem. - wyrwałam Jimmyemu z ręki butelkę i wypiłam potężnego łyka, żeby zakryć moje zakłopotanie. Zakaszlałam i zadrżałam. - Mocne. - stwierdziłam.
- Bo to wódka, ciołku. - Rev pokręcił głową. Z nas tu obecnych to on ma najmocniejszą głowę właśnie. Dla mnie litr na troje to dużo, a on pewnie jeszcze nic nie poczuł. - Odpowiedz na pytanie. - uśmiechnął się i zrobił wredną minę.
- Nie mam.. bo... bo nie mam. I już. - odpowiedziałam niewyraźnym głosem. Coś czuję, że mnie strzela wódka. - Bo mi się nie chciało szukać, bo nikt nie chce mieć dziewczyny po odwyku, bo nie ma fajnych facetów, bo jestem zajęta pracą, bo nikt ze mną nie wytrzyma, bo nie zasługuję na nikogo. - skończyłam swój wywód prawie ze łzami w oczach. Kurwa, no. Otarłam oczy i udałam, że nic nie powiedziałam, tylko wzięłam butelkę i opróżniłam ją. 
- To ja pójdę po następną.. - powiedział cicho Syn i poszedł. Wypuściłam powietrze ze świstem. 
- Kurwa, zimno.. idę po jakąś bluzę. - spróbowałam się podnieść.
- Siedź. - Rev złapał mnie za rękę i posadził. Zdjął swoją ulubioną bluzę z miśkiem i założył mi na ramiona. Z wdzięcznością wsunęłam ręce w rękawy, choć były na mnie za długie. 
- Dzięki, panie i władco. A właściwie to przecież ty tej bluzy bronisz jak lew. Co ci się stało? - zapytałam z głupim uśmiechem. Już zapomniałam o tym, co mówiłam.
- Jest ci zimno. - wzruszył ramionami. Wrócił Syn z wódką. Już nie byłam w stanie odczytać nazwy. Syn usiadł obok mnie i przysunął się blisko, tak, by nie było mi zimno. Objęłam ich za ramiona.
- Wiecie co? Dziękuję, że jesteście. Zajebiste sentymenty, kurwa, ale no dzięki. Bez was bym się zaćpała, normalnie. 
- Nie ma za co, mała, naprawdę. 
Syn położył mi głowę na ramieniu, po chwili Jimmy zrobił to samo. 

3 komentarze:

wasp247 pisze...

Aa, Zacky gada przez sen.. Słooodko :D Strasznie się cieszę, że Ariana i Rev są tak jakby coraz bliżej siebie.. Noo i jestem ciekawa, co zrobisz z Synem, z kim go zeswatasz :D Ogólnie odcinek jak zawsze mocny, miejscami padałam ze śmiechu. Czekam na kolejne. :)

Joanna pisze...

Dla mnie i tak za krótko!!!!! Ryba! Rybaaaaaaaaaa!! Ha ha dobry odcinek, jak każdy zresztą. Uwielbiam te ich przekomarzania i w ogóle. Zacky nieźle odwalił z tą rybą i tym wrzuceniem do wody. Ariana też nie była lepsza z tym smarem haha. I to kto z kim śpi ^^ Ja chę przesłuchać senną taśmę Zackersa. Na serio to musi być mega!! Syn przytulający Reva to zawsze jest mega i zawsze chwyta za serducho. Taka prawdziwa przyjaźń. Syniu się coś za bardzo koło dziewczyny nie kręci? I nie ma to jak pić wódkę bez popitki nie? Jimmy z tą bluzą totalnie mnie zaskoczył. Szkoda mi Ariany, że tak o sobie myśli. Na pewno znajdzie sobie spoko faceta :) Ale to przesłuchanie Synia to już mistrzostwo :) Czekam co będzie dalej !

FuckinBlack pisze...

Jezuu, rozwaliłaś mnie tym odcinkiem. Po prostu nigdy nie mogę sobie wyobrazić chłopaków na rybach, mimo fot z Neta xD Hah, nie, po prostu nie :D Uwielbiam Ari normalnie, laska jest genialna!!
Podoba mi się to mruczenie Syna na początku ^^ Co on ma za tą Arianną? Kurde, lepi się do niej jak nie wiem! Jak Gatesa kocham, teraz niech się odwali. Jimbon tutaj ma zagrać pierwsze skrzypce..niee, lepiej pierwszą perkusję xD Hah, no i niech się Arianna chłopakom nie dziwi, wyobrażacie sobie ich nie nawalonych?! :D A szczególnie na rybach.
A system rozwaliły przemyślenia Ari co do spania xD Haha, padłam! Syn bez Reva nie wyżyje a Sandersowie...Gleba!! A z tymi dziwnymi odgłosami REVa to ja się już boję. Fuck yeah, skojarzenia xD
Ale się wszyscy tą rybą jarają, już sobie wyobrażam takiego Chrystusa wyciągającego rybę większą od siebie xD Blee, chyba bym się zrzygała jakby na mnie taka obślizgła, waląca ryba spadła. A ten Zackers niedobry się jeszcze z niej śmieje i ją wrzuca do wody, wariat. Hah, mogła Ari podpłynąć do burty niczym rekin i go wciągnąć do wody xD Przekonalibyśmy się czy boczek tonie :p Okropni ci chłopcy, nawet nie pomogli! A Val, czemu się nie solidaryzowała ze swoją płcią, no?!?! :D Hah, a tekst Jimona: Nimfa wodna sprawił, że leżałam i kwiczałam xD I że niby Ari jest cieńsza w sile? Tsaa, Pałers to ją tylko masą pokonuje!! :) Wariaty z nich jak nie wiem! Plują na siebie browarem, wycierają swoje łapska o swoje buzie!! Dobrze, że go potem JB wywalił do wody, muahaha! Oł yea, potrzebna im była przerwa! :D
Mówię wam, coś się kroi! Że Gates chce aby Arianna z nimi spała, no niemożliwe?! Hah, Gates i Revuś nawaleni są uroczy!!! A szczególnie jak się przytulają do siebie! xD No padłam na to! Widać, że się uwielbiają! <3
Pięknie, pięknie, wódeczkę bez kolegów się pije, tak?! Hahaha, senna taśma to musi być hit!!! Ja pierdziele, napisz co tam gadał! Hahah, po prostu się ryłam jak głupia! xD "Mamo daj cyca" sprawiło, że moje płuca ruchały przeponę jak to kiedyś pięknie powiedziała koleżanka! No ale widzę, że tak wóda to jednak wpływa na zwierzenia i filozofię! Heh, "Jestem za boski na dziewczynę". Gdyby to był inny facet to bym mu pewnie powiedziała, że do Boga to mu daleko niestety to Gates więc tylko zrobiłam Pana Karpia i przytaknęłam xD A tak a propos to Synu ma bardzo ciekawe rozumienie piękna. Paris Hilton aż ocieka w piękności. Hah, no ale Pinkly by miał towarzystwo ;)
Eeej! Czemu Ari tak o sobie myśli?! Jasne, że zasługuję, jest świetną, wyluzowaną laską a nie kurde, jakieś spiny, wąty i plastiki!! Luz, blues :P Ooo, a z tą bluzą było słodko. Szczególnie że ja uwielbiam gdy koledzy mi pożyczają bluzy, żeby mi nie było zimno :D Kochany Jimmy <3
Tak jak gadałam,wyjebane w kosmos. Hah, jacht rozwalił wszystko xD


Prześlij komentarz