*
Miami i plaaaaża! Jesteśmy na drugim końcu Stanów, a ostatni raz nad wodą byłam parę miesięcy temu.
- Musisz tak chodzić? - Rev spojrzał na mnie z dziwną miną.
- Jak?
- Tak w tym bikini.. i wszyscy na ciebie patrzą.
Syn parsknął śmiechem i powiedział coś do Shadsa.
- Gorąco jest i chcę popływać. Co, może mam w futrze chodzić? - wzięłam się pod boki. - A zresztą zobacz, Val też ma bikini i Shadows jakoś nie marudzi.
- Ale mi przeszkadza, że faceci patrzą się na moje piękne nogi! - wydarł się Jimmy.
- Chyba moje..
- Nie. One są moje odkąd się do ciebie dobrałem. - wyszczerzył się. Syn ryknął śmiechem, wstał i podszedł do mnie.
- Reeev, zobaaacz dotykam twoich nóg.. - zarechotał i zaczął mnie macać po udach.
- Zboczeniec. - burknął Jimmy i rzucił w nas garścią piachu.
- I kto to mówi.. - mruknął Zacky.
- No kto? - zawył Rev.
- Teraz już wiesz jak to jest być zazdrosnym. - pokazałam mu język.
- Wszyscy przeciw mnie.. Johnny weź się wypowiedz, no!
- Ja jem, daj mi spokój. - powiedział Christ między kęsami kebaba. - Podzielam zdanie Ari, o, i tyle. - spojrzał na niego i wgryzł się w bułę.
- Nosz, po prostuuuu.. Shadows, a ty?
- Ja się wolę nie narażać pannie Mockingbird. - uniósł ręce w geście poddania.
- Aaahahaa! Nie masz szans kmiocie! Ja tu wiodę prym, ty możesz jedynie sobie pogadać do ręki. - zaśmiałam się, widząc jak Rev robi już dobrze znaną mi minkę pt.: walcie się wszyscy.
- Sama tego chciałaś. - powiedział nagle, wstał i zaczął biec w moją stronę. Wytrzeszczyłam oczy, wyrwałam się szybko spod uwieszonego na mnie Gatesa i zaczęłam zwiewać. Wiedziałam już dawno, że on uwielbia wrzucać ludzi do wody, więc dla bezpieczeństwa sama wbiegłam do oceanu i dałam się złapać dopiero, gdy miałam wodę do pasa. Uwiesiłam się na szyi Reva i objęłam nogami jego biodra, a on objął mnie w pasie.
- Mogę się coś zapytać? - przekręciłam głowę w bok.
- Pytaj.
- Podobam ci się w tym kostiumie?
- Głupie pytanie.. jasne, że tak! - uśmiechnął się.
- To się cieszę. Wyobraź sobie, że jak go kupowałam, to chciałam by ci się podobał.
- Dziewczyno, cokolwiek założysz i piękna jesteś. - pocałował mnie w policzek. - Ale doceniam, nietoperku.
- Nietoperku? Co ja, Snape jestem? - parsknęłam śmiechem.
- Chyba nie, bo tylko ja tu mam różdżkę. - uśmiechnął się głupio. Skojarzyłam dopiero po chwili.
- Sullivan, zboku! Ja nie mogę, przy tobie nic nie można powiedzieć, bo zaraz skojarzenia biorą górę!
- Do usług. - zarechotał. - To co? Poczarujemy trochę?
- Nie teraz.. wybierzmy się tu w nocy.
- Dobra. W sumie to nawet fajniej będzie. - przesunął ręce niżej.
- Przygotuj się na potężne zaklęcie, czarodzieju. - powiedziałam i wybuchłam śmiechem.
- Nie martw się o to. - uśmiechnął się pobłażliwie. - I nie trzęś się, bo mnie wprawiasz w zakłopotanie.
Od razu znieruchomiałam, a Rev mało się nie udusił od powstrzymywania śmiechu.
- Idź ty. - zrobiłam minę i odepchnęłam go.
Popływałam sobie trochę w oceanie, ale zauważyłam, że towarzystwo zaczyna się zbierać, więc wyszłam z wody i razem z nimi spakowałam swoje rzeczy do torby. Wróciliśmy do hotelu i porozchodziliśmy się po swoich pokojach. Możemy tu zostać trochę dłużej, bo następny koncert jest blisko i dopiero za tydzień, więc będziemy tu jeszcze przez jakieś cztery dni. To wszystko dzieje się tak szybko. Dopiero co wyjeżdżaliśmy, a tu już połowa trasy. Jak wrócimy, to nie będzie co robić w tym Huntington. Chyba zakupię sobie cały karton krzyżówek i będę rozwiązywać, aż do następnej trasy, albo jakiejś okazji.
Przebrałam się w jakieś normalne rzeczy, czyli ciemne spodnie i koszulkę. Znalazłam jakąś oczojebnie żółtą i stwierdziłam, że co mi tam, przynajmniej będzie mnie widać. Rozejrzałam się krótko po pokoju i postanowiłam iść na dół, do baru czy gdziekolwiek.
- Idę na dół! - ryknęłam, by Rev słyszał. - Przyjdź, to coś zjemy! - dodałam i poszłam.
W restauracji nie było dużo ludzi. Wybrałam sobie stolik i usiadłam przy nim, a za chwilę podleciał kelner.
- Cześć, ty jesteś od tych z Avenged Sevenfold? - zapytał.
- A ty nie jesteś kelnerem?
- Nie, jestem Aiden. - podał mi rękę. - Mogę usiąść? - wskazał na miejsce na przeciwko mnie.
- Siadaj.. i tak, ja jestem od tych. - przyjrzałam mu się. Dość wysoki, półdługie blond włosy i ubrany tak trochę na skejta.
- Zdradzisz mi swoje imię? - zapytał, świdrując mnie wzrokiem. Zachciało mi się śmiać.
- Britney. - zaczęłam bawić się włosami i żuć gumę z otwartą buzią.
- Serio? Oni chyba wołali na ciebie jakoś inaczej. - zmarszczył brwi, a ja ledwo zachowywałam powagę.
- Nie no, wiesz, ja tam tylko wodę noszę, ale za to jestem kochanką samego Brianka. Wiesz jaki on w łóżku jest dobry? - mlaskałam, szczerząc się jak idiotka. Uśmiech pooli schodził Aidenowi z twarzy. - Ale ogólnie wszyscy są spoko, git, nie?
- No są.. - odpowiedział, patrząc na mnie z dziwną miną. Nie wiem, czy on serio się nabrał czy tylko udaje.. Plastik w przebraniu? Raczej nie.
- No nie, zdążyłem tylko na chwilę od ciebie odejść, a ty już facetów wyrywasz? Jak możesz? - podszedł do nas Rev. - Kto to? - spojrzał na Aidena.
- Aiden, fajowy nie? - zapytałam z głupim uśmiechem tapeciary. Chyba załapał aluzję.
- Cześć. - facet podał mu rękę. - Britney zwykle taka jest?
- Taak, czasami mamy jej dosyć, ale jakoś dajemy radę. Przesłodka jest. - Jimmy poczochrał mi włosy.
- No co ty robisz? Wiesz ile ja tą fryzurę układałam? Zapłacisz mi za fryzjera! - wrzasnęłam. Wyjęłam szybko telefon i zaczęłam przeglądać się w wyświetlaczu, żeby poprawić włosy. Widziałam, że Rev pokręcił głową ze zrezygnowaniem i popukał się palcem w czoło.
- A co, spodobała ci się nasza Britney? - zapytał.
- Wygląda zajebiście..
- Tylko w głowie nie to co trzeba nie?
- Dobrze powiedziane.. mówiła, że tylko wodę wam nosi. I że jest kochanką Gatesa.
- Piwo nam nosi, a nie wodę. No, Gates ją chwali, niezłe tricki zna podobno, jeśli wiesz o co mi chodzi.
Aiden wytrzeszczył oczy i ledwo wydukał, że wie o co chodzi. Siedziałam, szczerzyłam się jak debilka i słuchałam jak rozmawiają o Britney. Po chwili podszedł do nas prawdziwy kelner i zapytał, co chcemy do picia. O, mam pole do popisu.
- Panowie, panowie! - machnęłam rączką. - Chyba kobiety mają pierwszeństwo, nieee? - zapytałam, bo Rev już zaczął zamawiać. - Panie kelnerku, ja poproszę Sex on the beach. - puściłam mu oczko. - Z parasolką, wisienką i różową słomką, okeeej?
- Jasne, już się robi. - pokiwał głową i spojrzał w mój dekolt. Chłopaki też coś zamówili, a gdy kelner poszedł znów zaczęli gadać.
- Widzisz jak wyrywa wszystkich dokoła?
- Przepraszam się James, ale ja tu jestem, więc może z łaski swojej, nie mów o mnie w trzeciej osobie, cooo? - odezwałam się.
- To ty znasz takie słowa? - zdziwił się Rev.
- Aiden, słonko, nie przejmuj się nim. W ogóle nie słuchaj, co on mówi..
- Proszę bardzo, drink dla pięknej pani. - przyszedł kelner i podał mi picie. Przy okazji znów spojrzał mi na cycki. Aiden gapił się tam od dłuższego czasu, aż miałam ochotę go kopnąć.
- Britney?
- Tak, złotko? - spojrzałam na Aidena.
- Nie umówiłabyś się ze mną na wieczór?
- Na wieczór.. nie no.. mam być u Brianka dziś..
Nie dokończyłam, bo Rev ryknął opętańczym śmiechem.
- Człowieku dałeś się nabrać!! - śmiał się dalej. - Ja już nie mogę!
Ja też nie wytrzymałam i zaczęłam się chichrać. Mina tego faceta była jedną z najlepszych jaką widziałam, nawet Johnny sie nie umywa, a to przecież master głupich min.
- Ten metal ma się nazywać Britney? Matko, ja to bym zmienił imię. - wyszczerzył się jak już ochłonął.
- Ariana jestem. - wykrztusiłam. Mieliśmy z Revem niezłą bekę, a tamten chyba nadal nie wiedział, o co chodzi.
- Wiecie co.. ja chyba pójdę. Trzymajcie się. - uciekł.
- O matko, co za przyjeb.. - Rev wywrócił oczami. - I do tego bezczelnie gapił się na twój biust. - skrzywił się.
- Oj przestań. - spojrzałam na drinka. - I ja mam to wypić?! Różową słomką? No przesadziłam z tym. - wyjęłam parasolkę i słomkę. Wzięłam w palce wisienkę i przyłożyłam ją do ust Reva.
- Chcesz owocka? - zapytałam jak dziecko.
- Chcę. A tak w ogóle, to deszcz pada. - pokazał na okno.
- No i co?
- Psuje nam to wieczorne plany. - obrzucił mnie wymownym spojrzeniem.
- W łóżku jest wygodniej. - wzruszyłam ramionami. - A poza tym, to nie musisz czekać.
- To chodźmy. - położył piątkę na stole i pociągnął mnie za rękę.
- Jak sobie życzysz, czarodzieju.
7 komentarzy:
Hahahahaha, leżę ; DD Revu czarodziej, omg, zboczeńcy.. Noo i potem Ariana trolling: level master, haha, chciałabym widzieć minę tego kolesia XD
Odcinek głupi nie głupi, ale i tak brechtałam jak głupia, czytając.. ^^ Świetny jest, i jaki dłuugi :) Fajno fajno, no to czekam na kolejny :P
PsychoWasp. :]
Widzę, że nie tylko my mamy fazę :D Ha ha dobry odcinek. Uśmiałam się do łez. Czasami tak trzeba, dobra faza nie jest zła :D I wychodzi, że nie tylko ja jestem erotomanką :D Dobrze wiedzieć uff. Dobre teksty, dobre akcje. A Britney rozwaliła wszystko, i te teksty o Brianku. Adrienne jesteś Master Level Hard !!
Dzięki za kolejne cudowne chwile i za tyle uśmiechu :D
Your PsychoFan
Aha i Rev czarodziej normalnie nie mogę z tego, leżę i kwiczę po prostu :D
I ta akcja z nogami :D Normalnie musiałabym skopiować i wstawić cały odcinek do komentarza :D
Hahahaha, no nie mogę, rozwalił mnie ten odcinek, dawno się tak nie uśmiałam ! :D Ale zboki, normalnie same erotomany widzę. Rev czarodziej :D Magic Rev, nowa ksywka ;p W ogóle wychodzi na to, że niezły zazdrośnik jest z Jimmiego, już nie mówiąc o tym jaki zboczuch. Ale Britney to mi już rozwaliła system, hah. Ale mieli beke z tego niepociumanego gościa. Ari jako kochanka Gatesa, która zna niezłe triki?! hahahaha, różowa słomeczka :D
Oo tak, na łóżko będzie im wygodnie.. :D Kocham ten odcinek, wrócę i przeczytam go jeszcze raz :) Jest zajebisty, a Ty piszesz rewelacyjnie :)
Jenn :)
Zajebisty odcinek! Rev z tą różdżką mnie po prostu rozwalił xD I jeszcze jaki zazdrośnik, w bikini po plaży chodzić Ari nie można...
Ha ha Adrienne normalnie nie mogę!! Czytałam go już z 10 razy i dalej mam polewkę :D
Hahaha niezłe! Te teksty jak gostka wkręcali były świetne!!!!
Wbijaj do mnie!
teczanapustyni.bloog.pl
Prześlij komentarz