środa, 7 listopada 2012

39. mission


pisałam szybko, mogą być błędy :)
z dedykacją dla Jólki, Joanny i WASP :) wszystkiego najlepszego, once again :) 


Za cztery dni EMA. Jesteśmy w Los Angeles, blisko domu. Wieczorem koncert, a Valary już świruje, bo dowiedziała się o swataniu Syna. Ta kobieta ma chyba nieograniczone pokłady energii i dobrego humoru. Lata, szuka, ubrania nosi, buty przymierza.. oszalała. Nie obyło się oczywiście bez wycieczki do Huntington, bo to przecież tylko 40 mil. Wzięliśmy jakieś autko i zajechaliśmy po Genę i Missy. Kiedy już chcieliśmy wracać, wpadłam na genialny pomysł. 
- Shadows, stop! - zawołałam.
- Co!? Gdzie!? - krzyknął i zaraz potem zjechał na pobocze.
- Mam przebłysk! - oświadczyłam i podniosłam wskazujący palec do góry. 
- Oho, nasz myśliciel coś wykombinował. Słuchamy. - Gena uśmiechnęła się wrednie. Nosz, chyba jej coś powiem dziś, cały czas jest dla mnie wredna.
- Gena, Missy, wy nie jesteście jeszcze wtajemniczone, to wam powiem pokrótce. Chcemy swatać Syna z Avis Amott, pewnie ją kojarzycie, nie?
- Amott? Ja mogłam na to wpaść.. - Gena pokazała mi język.
- Przecież to genialny pomysł, ona jest wręcz dla niego stworzona! A on dla niej. - Missy zarechotała. 
- Dobrze pomyślane, dziecinko. - Gena poklepała mnie po głowie, jak dzieciaka.
- Dziękuję Genitalio. - odwdzięczyłam jej się, a Shadows, słysząc jak ją nazwałam, ryknął śmiechem.
- Wiesz co? Nie gadam z tobą. - Gena wygięła usta w podkówkę i odwróciła się. 
- Tak, też cię bardzo kocham Gieniu. Ogólnie to wpadłam na to, żeby teraz po nią podjechać. Może ją namówię, by poszła z Gatesem na tą galę.. co myślicie?
- A gdzie ona mieszka? - zapytał Shadows, odwracając się.
- Vanity Street ileśtam. Znajdę.
Dziewczyny też pokiwały głowami w zgodzie i pojechałyśmy. Gena była na mnie zła, a ja na nią. W końcu, w połowie drogi odezwała się do mnie i zaproponowała rozejm. 
- To po co byłaś wredna? Co ja, Zackersa ci podrywałam, czy co?
- Oj, bo dawno cię nie widziałam i się stęskniłam. 
- Ciekawie okazujesz uczucia. Mam nadzieję, że nie pożresz Zackyego, bo się stęskniłaś, co?
- Oj no nie.. ale co ty na to, że zrobię imprezkę? Tak na zgodę? - pokiwała zachęcająco głową.
- Imprezka? Babski wieczór? U ciebie? I znów się schlejemy? Wchodzę w to.
- To super! I zaprosimy Avis też i wszystkie będziemy najlepszymi przyjaciółkami! - cieszyła się jak głupia i już zapomniała o wszystkim. Chyba dziś coś brała, albo to z tęsknoty za Zackym, bo zazwyczaj taka nie jest.
Zajechaliśmy na Vanity, a ja szybko odszukałam dom Avis i jej siostry. 
- Trzymajcie kciuki, może mnie nie zje. - uśmiechnęłam się i wyszłam z samochodu.
Stanęłam przed drzwiami i zawahałam się. A jeśli mnie zwymyśla, albo coś? Eee, co mi tam, zawsze można spróbować. Zadzwoniłam i po chwili za drzwiami rozległ się krzyk i głośny tupot. Wytrzeszczyłam oczy i już miałam się szykować do odwrotu taktycznego, ale kiedy podjęłam tą decyzję, drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich Avis, we własnej osobie. 
- O cześć! Już wróciliście z trasy? Dawno cię nie widziałam! - przytuliła mnie. 
- Jeszcze jeden koncert został. - uśmiechnęłam się. - A co to był za krzyk?
- Rebeca ma jakieś schizy.. zobaczyła pewnie, że jej się lakier zdarł i poleciała malować pazurki. - zrobiła minę. - No, ale nie ważne.. dużo masz czasu? Wchodź! - wpuściła mnie do domu. - Chcesz coś do picia albo coś?
- Nie, dzięki. Właściwie to mam do ciebie sprawę, a raczej propozycję. Taką nie do odrzucenia. - usiadłyśmy na fotelach.
- Chcesz mnie zabrać na koncert?
- Też. - poruszyłam brwiami. - Chodzi właściwie o galę EMA. Chciałabyś się wybrać?
- Na EMA?! Jasne, że bym chciała! Ale jak to możliwe? Zaraz.. chcesz żebym poszła z jednym z chłopaków. - domyśliła się. Pokiwałam tylko głową, bo widziałam, że się rozkręca. - Zacky ma Genę, więc idzie z nią. Shadows z Valary, Johnny z Missy, nie? Rev.. a no tak, bo ty z nim jesteś.. MAM IŚĆ Z GATESEM? - wykrzyknęła.
- Akurat nie ma osoby towarzyszącej, a ty zawsze chciałaś być na takiej gali, więc pomyśleliśmy, że może..
- Ten głupi erotoman chce iść ze mną na EMA? Pogięło go? Przecież ma tyle pustaków wokół siebie, nie może sobie jednego wybrać?
- No właśnie, chyba chce coś zmienić w swoim życiu. - wyszczerzyłam się zachęcająco. - Pójdziesz? No dawaj, co ci szkodzi? Potem idziemy na afterparty.. a potem wracamy do hotelu i tak robimy bibę.. Londyn zobaczysz.
- Londyn.. zawsze chciałam zobaczyć Londyn.. - jęknęła. - Długo będę musiała przebywać z tym głupkiem?
- Szczerze? Cały czas. - dobiłam ją.
- Chyba żartujesz..
- Avis..
- Kiedy to jest?
- W sobotę, o ósmej wieczorem.
- I dopiero teraz mi mówisz? Jak ja mam się naszykować? A bilety na samolot? - zaczęła panikować. 
- Spokojnie, i tak było więcej miejsc, zmieścisz się. To idziesz?
- Jasne, że tak! Już przeżyję Hanera. - skrzywiła się. 
- To super! Ej, ale tak właściwie, to co ty masz do Syna?
- Nadepnął mi na włosy. - naburmuszyła się. 
- Przeprosił przecież.. nawet ładnie jak na niego. - zaśmiałam się. 
To było mnie więcej tak, że ja, Avis i Gena leżałyśmy u mnie na podłodze i umierałyśmy ze śmiechu. Już niedokładnie pamiętam z czego, ale miałyśmy bekę przez dobre parę minut. Wtedy wpadł Syn, by zabrać jakieś rzeczy, co je u mnie zostawił. Oczywiście, kiedy zobaczył piwo, chipsy i słodycze na stole, od razu przyleciał do nas. I wtedy, podchodząc do stolika nadepnął na włosy Avis. Był krzyk, wrzask, Gates się przestraszył, przepraszał i niemal kajał się w popiele, by tylko Avis mu wybaczyła. A my z Geną płakałyśmy ze śmiechu. Już wtedy myślałyśmy, ze coś z nich będzie, ale Syn uciekł.. przynajmniej tak mi się wydaje.
- Właśnie.. błagał o wybaczenie. To było słodkie.
- Pójdziesz z nim, pogadacie, pośmiejecie się i będzie spoko, zobaczysz. 
- Okej, ale siedzisz obok mnie. - wycelowała we mnie palcem.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się. - To zbieraj się.. ile czasu ci to zajmie?
- Jakieś.. dwie, trzy godziny?
- Okej, to ja idę, a ty się szykuj. Podjedziemy po ciebie. - wstałam i skierowałam się ku drzwiom, zostawiając osłupiałą Avis na środku salonu.
- O szatanie.. w co ja się wpakowałam.. - usłyszałam głos Avis, kiedy już otwierałam drzwi. - A on znów spierdoli gdzie pieprz zimuje i tyle będzie kochania..
Zamknęłam cicho drzwi i pognałam do samochodu.

4 komentarze:

Jenny pisze...

Już się normalnie nie mogę doczekać swatania Gatesa :D Ciekawe czy ta dziewczyna fajna, bo na razie mało o niej wiemy, oprócz tego, że na pewno ma dłuższe włosy ;d Łoooj, EMA to będzie coś, na pewno fajnie to opiszesz i stanie się tam coś ciekawego. Jestem ciekawa, jak to będzie z Gatesem i jego partnerką, mam nadzieję, że nie będą darli kotów. I...że może coś z tego będzie. Wreszcie by się Synio ustatkował i nie był wiecznie samotny, niedokochany i tak dalej .
No cóż, czekam na kolejny z niecierpliwością, dodaj szybko ! :*

Anonimowy pisze...

Dziękuję jeszcze raz :* ;)
Tak się zastanawiam, co odbiło Genie ;D W sumie może rzeczywiście wariuje, bo tęskni za Zackym, jak tak to się jej nie dziwię ;D W Ari odezwał się geniusz patrzę, coś czuję że EMA będzie geniane ;p Avis ma dobre podejście, nie pada na sam dźwięk słowa 'Gates' i nie leci na niego, moja ziomalka ;p Mam nadzieję, że się do niego przekona i coś między nimi będzie, bo w razie czego to atrakcji im w związku nie zabraknie, dwa takie charakterki.. Dawaj szybko kolejny odcinek :*

visenna86 pisze...

No to się rozkręca:) Avis się zgodziła! Już się nie mogę doczekać jak wyjdzie spotkanie z Gatesem. Coś czuję, że będzie beka xD Kurcze jakoś ciężko mi jest sobie wyobrazić jak wygląda Avis. Ari zawsze wyobrażałam sobie jako dziewczynę z teledysku BFMV - All these things I hate Dodaj jakieś zdjęcia, please.... ;)

Joanna pisze...

Kochana ma dzięki za dedykację <3 Odcinek już czytałam chyba z 3 razy, ale nie miałam kiedy skomentować, a z komórki to sama wiesz. Zaczyna się rozkręcać. Ari dostała objawienia geniuszu i prawidłowo :)Wymiana zdań pomiędzy Geną i Ari po prostu mnie rozwaliła, zareagowałam jak Shadows. I ja już chcę widzieć tę ich babską imprezę, będzie się działo, czuję to. Dobrze, że ten Londyn przekonał Avis do towarzyszenia Syniowi. No niech już się na niego nie gniewa, skoro biedaczek kajał się prawie w prochu i popiele. Ja już chcę widzieć ich spotkanie, czuję że będzie niezła jazda. Hu hu czyżby nasza Avis czuła jakąś tic-tacową miętę do naszego Synia??
"- O szatanie.. w co ja się wpakowałam.. - usłyszałam głos Avis, kiedy już otwierałam drzwi. - A on znów spierdoli gdzie pieprz zimuje i tyle będzie kochania.."- ten fragment daje wiele do myślenia.
Tak więc Kochana ma, Master of Lugh błagam na kolanach o nowy odcinek. Pliz, pliz, plizzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzUkój samotne serce <3

Prześlij komentarz