Po prostu odejdź, będzie ci łatwiej.
Po prostu odejdź, uwolnij mnie z tego piekła.
Po prostu odejdź, już nic nie zostało z uczuć.
Po prostu odejdź i udaj, że to wszystko jest nieprawdą.
*
- Nie.. - jęknął. - Błagam cię, wysłuchaj mnie..
Potrząsnęłam głową i zacisnęłam zęby. Sama nie wiedziałam, czy chciałam go słuchać czy nie.
- Rev, odejdź..
- Proszę cię, nie każ mi tego robić.. błagam. Ja naprawdę.. nie możesz mnie za to nienawidzić bardziej, niż ja sam siebie nienawidzę. - opadł przede mną na kolana.
- Co ty.. - urwałam, wpatrując się w niego. Byłam w szoku.. nie wiedziałam, że go na to stać. Ludzie przechodzący obok mojego domu patrzyli na tę sytuację z zainteresowaniem.
- Od miesiąca wypominam sobie każde słowo i każdy gest, które mogłyby cię zranić i ledwo powstrzymuję się od zrobienia sobie czegoś. Jedyne, co mi daje nadzieję, to to, że może znów mnie zechcesz, że może przygarniesz mnie do siebie. - mówił, patrząc na mnie błagalnie. - Wiem, że proszę o wiele.. - zacisnął usta i wyciągnął do mnie ręce w proszącym geście.
Milcząc, wsunęłam dłonie w jego, a on złapał je kurczowo. Pociągnęłam go do przodu, by wstał i wszedł do domu, a potem zamknęłam drzwi i spojrzałam na niego.
- Nie jesteś czysty, prawda? - udało mi się wycedzić.
- Nic nie brałem, ani nie piłem, przysięgam.
- Nie o to mi chodzi. - pokręciłam głową, a w jego oczach błysnęło zrozumienie. Wiedział, że myślałam o seksie i o tym, że już nie jest moim Revem.
- Zrobię cokolwiek.. - zaczął, ale mu przerwałam.
- Tu już nie ma nic do robienia. Zabrałeś mi najcenniejszą osobę, jaką miałam, a teraz oddajesz ją używaną? - zapytałam. - I to jeszcze przez jakiegoś rudego prymitywa, który nie przejmuje się tym, ile osób zrani, byleby dostać to, co chce? Jimmy, myślałam, że Leana dała ci do myślenia, ale się myliłam. - powiedziałam cicho, a on niemal się zgiął.
- To boli, Ari.. - złapał się za głowę.
- Wiem, że boli. A myślisz, że jak się czułam, kiedy mnie przepraszałeś na tej ulicy? - przypomniałam sobie, jak wyłam, marząc o śmierci.
- Słyszałem.. już wtedy wiedziałem, że źle zrobiłem.
- Wiedziałeś? - zapytałam z niedowierzaniem. - I dałeś mi cierpieć przez tyle czasu?
- Chcesz powiedzieć 'nie'.. - nie odpowiedział na moje pytanie. - Rozumiem. - głos mu się załamał i zaczął się lekko trząść. - Ale proszę, daj mi jeszcze jedną szansę. Ostatnią. - samotna łza potoczyła się po jego policzku, kiedy opadł na fotel, zaciskając dłonie w pięści na swoich włosach.
Stałam nad nim i nie wiedziałam, co czuję. Moje serce już dawno eksplodowało bólem i jedyne, na co miałam ochotę, to przytulić go do piersi i powiedzieć, że zapominam i wszystko będzie dobrze. Jednak wiedziałam, że nie mogę tego zrobić, bo nie miałam pojęcia, jakie będzie dalsze życie u jego boku. Znów to zrobi, a potem znów wróci, błagając mnie o litość? Nie chciałam tego, ale również nie chciałam, by cierpiał ani, co gorsza, zrobił sobie krzywdę. Przełknęłam ślinę, wiedząc, że to moment kulminacyjny i czas na moją decyzję.
Zaryzykuję. Może zapomni..
- Dobrze. - powiedziałam cicho.
- Czy.. - podniósł gwałtownie głowę. Jego policzki błyszczały od łez, ale w oczach miał nadzieję.
- Daję ci tę szansę. Właściwie, to ciągle masz tę pierwszą, bo nie ma drugiej. - tym razem ja wyciągnęłam do niego rękę. Schwycił ją w obie dłonie i znów przede mną uklęknął.
- Dziękuję. - pocałował moją dłoń, mocząc ją swoimi łzami. - Dziękuję, Ari. Kocham cię, naprawdę. Teraz to wiem i nigdy, obiecuję, nigdy cię nie zostawię. Oddam ci wszystko, co mam i jeszcze więcej, by tylko zatrzeć ten ból, który ci sprawiłem. Powinienem za to iść do piekła.. powinni mnie za to torturować. - przytulił moją dłoń do swojego policzka.
Nie mogłam patrzeć na to, jak się przede mną płaszczy, nie byłam takim typem. Nie potrafiłam jednak już nic powiedzieć. Jimmy płakał u moich stóp, a ja nie wiedziałam czy być szczęśliwa, płakać razem z nim czy jeszcze co innego. Ta mała namiastka dotyku, kiedy trzymał moją dłoń w swoich przestała mi wystarczać. Zapragnęłam poczuć więcej, chciałam, by mnie przytulił, bym to ja przytuliła jego, żeby nasze ciała znów spotkały się tak, jak kiedyś.
- Wstań już. - powiedziałam zachrypniętym głosem. Spełnił moją prośbę, ale bał się wykonać jakikolwiek ruch, czułam to. Wyjęłam swoją dłoń z jego. Przez chwilę widziałam strach w jego oczach. Może myślał, że zmieniam zdanie? - Jakim Jimmy'm chcesz dla mnie być? - zapytałam po chwili.
- Wiecznym. - odpowiedział od razu. - Najlepszym. Nowym, z doświadczeniem i wiedzą, że ma przy sobie kobietę, która wybaczyła mu cios prosto w serce. - patrzył na mnie.
- Wybaczyła ci. - pokiwałam głową, zgadzając się. Wybaczyłam mu. Nie obchodził mnie już ból, który przez niego przeżyłam. Każde słowo, które dziś wypowiedział zacierało go tak, że odchodził w niepamięć. Zrozumiał moją miłość i to, że miał ją i niepotrzebnie wypuścił z rąk. Jednak ona łaskawie zgodziła się do niego wrócić jak ptak, który upodobał sobie gniazdo. Znów osiadła głęboko w jego sercu i miałam nadzieję, że pozostanie tam nieruszona aż do końca, kiedy wyrwie ją sama śmierć.
- A ja będę jej za to wdzięczny. Napiszę dla niej najpięknięszą piosenkę świata i sprawię, by wszyscy wiedzieli, że jest tylko dla niej.
- Już nic nie mów, bo będę ryczeć. - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko. - Ty chuju. - sklęłam go, a potem przytuliłam. Westchnął z ulgą i objął mnie mocno, szepcząc przeprosiny do mojego ucha.
3 komentarze:
"Zrozumiał moją miłość i to, że miał ją i niepotrzebnie wypuścił z rąk. Jednak ona łaskawie zgodziła się do niego wrócić jak ptak, który upodobał sobie gniazdo."
"- Już nic nie mów, bo będę ryczeć. Ty chuju."
strasznie, strasznie się jaram!
w głębi duszy wiedziałam, że mu wybaczy, chociaż chyba tego nie chciałam. lepiej żeby tego nie spierdolił!
Czytałam ten odcinek już tyle razy i za każdym razem beczę jak durna. Co Ty ze mną robisz kobieto. Co oni ze mną robią. W pewnym momencie myślałam, że Ariana powie mu "nie". Ale ona go bardzo kocha, są dla siebie stworzeni. Jimmy w końcu się przekonał jaki skarb ma przy sobie. Jaki cud mu się trafił, takie piękne uczucie. Mam nadzieję, że teraz ze wszystkich sił będzie się starał, by to doceniać i dbać o Ari. Sprawić by zatrzeć w niej ten ból, który przez niego przeżyła.
Zżyłam się z Twoim opowiadaniem i na pewno będę do niego często wracać. Czekam na więcej.
Twoja Joan <3
Ada, Ada, Ada !!!! I love u <3
Na początek bardzo chcę Ci podziękować za dedykację w 53 odcinku. Nie myślałam, że ten fragment tak się na was odbije, ale przechodząc do rzeczy.
Dlaczego do cholery jasnej ja nie zaczęłam czytać tego wcześniej? Przeczytałam wszystko w dwa dni, jestem pod meeeega wrażeniem, really. Piszesz z taką beztroską, humorem, luzem, że aż mi się serducho cieszy jak to czytam. Z każdym kolejnym odcinkiem siedziałam z otwartą japą, dosłownie.
Dowidziałam się ogólnie o tym opo dopiero jak dołączyłam do SW, bo tak normalnie to od dłuższego czasu czytałam opo Joasi, a tu parzę, a ty nawet w 2012 dodawałaś. What the fuck?! Mózg rozjebany, bo jak ja tego cuda mogłam nie zauważyć, zawiodłam się na sobie. (tak i teraz będę pieprzyć, bo jak to ja ni mogę przejść do sedna, ale trudno, komentarz będzie dłuższy) .
Przez to opowiadanie mam teraz taki mega mętlik w głowie, bo mam tą świadomość, że Jimmy nie żyje no i tak dziwnie mi się to czyta, ale właśnie przez to opo mam wrażenie jakby ciągle był z nami, jakby dalej towarzyszył sevenfoldom w trasach ... dobra już sie zamknę, bo wybuchnę zaraz płaczem.
Ogólnie w odcinku z tą ulicą, gdzie ona siedziała i on tylko do niej podszedł i zaraz odszedł to myślałam, że jebnę. Jemu jebnę. BASTARD!! . Nie odważę się tego napisać po polsku, bo mam chyba za miękkie serce :p .
I już jak ona była na tych Hawajach i jak przyjechała do HB to myślałam, że już dla ich związku nie ma przyszłości, bo ... no bo tak myślałam i już. Zrobiło mi się smuuuutno, płakałam i miałam takie rozkminy, że zaraz wejdę do tego opo i kogoś zatłukę.
Ale początek (znowu to powtórzę) opo był mega zajebiście ciekawy, a motyw z małymi stópkami w zielonych skarpetkach utkwił mi w pamięci :3 to było takie ... słodkie? :) No, ale na początku to też myślałam, że ci gości o jacyś nienormalni psychopaci, ale za grzecznie się na nich zachowywali, więc pomyślałam, że to opieka społeczna, albo MILICJA XD
Kurde podoba mi się twój humor, jest rozbrajający, tyle Ci powiem, że uśmiałam się i to nieźle, bo z racji tego, że wyobrażałam sobie Reva, który z natury jest komikiem, błaznem i psychoryjem (wtf? chyba wymyśliłam nowe słowo. nevermind) to było mi łatwo to sobie wyobrazić. Kurde nie wiem co mam jeszcze napisać, bo mam zrytą psychę trochę :D Wstałam dzisiaj o 11 (tak wiem, jestem leniem, ale jestem chora i nie mam po co wstawać wcześniej) i skończyłam to czytać o 17, więc sześciogodzinna dawka Reva trochę ryje psychę :D
No ale chyba Cię kocham (dobra, nie chyba, na pewno!!!) I uwierz, że masz we mnie psychofankę, która nie ukazała się wcześniej, bo jest tępą dzidą, która nie ma na nic czasu ... nawet na swoje opo, które pisze na przerwach w szkole :D
Kocham, kocham, kocham <333
Mega fanka, która domaga się WIĘCEJ!!! A no i masz coś fajnego :
http://thumbs.newschoolers.com/index.php?src=http://imageshack.com/scaled/large/829/7cs.gif&size=400x1000
AAA NO I JESZCZE COŚ :DD
https://p.gr-assets.com/540x540/fit/hostedimages/1380362940/714150.gif
LOVE YA <33
Czekam na więcej <33
Dorota
Prześlij komentarz